Magarku, napisałaś wcześniej, że brakuje Ci koloru.
Przecież masz pełno kwiatów.
Wszystko wygląda genialnie.
U mnie deszcz padał często, ale nie tak często, żebym nie mogła popracować w ogrodzie.
Najbardziej narzekałam na to, że nie mogę ciąć, bo boję się, że grzyb wejdzie.
A mimo to trawnik mam podobny do twojego.
Możliwe, że właśnie grzyb.
Wrócę do róż.
Mam Minervę od kilku lat, ale u mnie bardzo chimeryczna.
Praktycznie nie przyrasta, ma pojedyncze kwiatki.
Ale to może wynik mojego gąszczu?
Podobnie mam z Lavender Ice.
Trzymam kciuki za Twoją

Gosia - dzięki za wsparcie
Po tych ustawicznych deszczach to niewiele roślin wygląda dobrze. Róże (kwiaty) momentalnie gniją Reszta też Podlewać nie muszę, to fakt, ale zgnilizna też nie jest pożądana
Przedwczoraj ledwie dojechałam do domu, taka ulewa była, że drogę rozmyło
Wczoraj dolało.
Dziś pierwszy dzień bez deszczu. Kilka suchych dni by się przydało I słońca trochę bo mi już te chmury i wiatry bokiem wychodzą

Magara napisał(a)

I słońca trochę bo mi już te chmury i wiatry bokiem wychodzą

Dobrze, że wychodzą. Az mi się przypomniało, co moj tata mówił "gdyby nie ten dech to by człowiek zdechł".

Trzymam kciuki za słonko, do nas może trochę deszczu przyjść.

Mężaty wczoraj z uśmiechem powiedział że mam wyjątkowo wygodny sezon bo podlewać nie muszę

Zazdroszczę Wam deszczu. W sumie to ja też nie podlewam, bo trochę jednak pada, ale za mało. Widzę po roślinach.

Deszczu mam dosyć.
Wczoraj mżawka cały dzień - niby nieszkodliwa, ale zrobić cokolwiek w ogrodzie trudno.
O zrywaniu darni pod nową rabatę nawet nie myślę, bo nie ma jak
Dziś opad regularny. Na dzisiejszą noc i jutro przyszedł Alert, że burze i ulewy.
W przerwach od deszczu chodzę i wycinam przegniłe róże. No i zbieram ślimaki do wiaderka z osoloną wodą.
Słońce pojawia się na parę minut w ciągu dnia.
W szklarni wilgotność 99 procent... Pomidory nie dojrzewają, bo nie ma słońca.

Tak, wiem, marudzę...

Magara napisał(a)

Deszczu mam dosyć.
Wczoraj mżawka cały dzień - niby nieszkodliwa, ale zrobić cokolwiek w ogrodzie trudno.
O zrywaniu darni pod nową rabatę nawet nie myślę, bo nie ma jak
Dziś opad regularny. Na dzisiejszą noc i jutro przyszedł Alert, że burze i ulewy.
W przerwach od deszczu chodzę i wycinam przegniłe róże. No i zbieram ślimaki do wiaderka z osoloną wodą.
Słońce pojawia się na parę minut w ciągu dnia.
W szklarni wilgotność 99 procent... Pomidory nie dojrzewają, bo nie ma słońca.

Tak, wiem, marudzę...

To marudzenie rozumiem. Sam jestem podatny na "uroki pogody". Jak za dużo padało, to z nerwami było. To jak Ciebie nie zrozumieć

Masz prawo do tego marudzenia! Mnie by szlag trafił gdybym miała taką pogodę całe lato. Ba, co tam lato! I wiosnę, zimę i jesień! Mieszkasz w jakiejś niszy tajemnej. Mam tylko nadzieję że tam jest dobra aura i energia do życia. Są takie miejsca. Ale do upraw bardzo trudne miejsce... Nie wiem jak kiedyś ludzie tam żyli gdy jedli to co im ziemia dała. Ciekawe jak to na nich wpływało, czy depresyjnie, czy meznieli i byli silniejsi...
Takie masz zmagania z naturą jak mało kto, przynajmniej ja się nie spotkałam. Dlatego mów, pisz ile wlezie, bo tu jest takie miejsce że można się wygadać. Nawet bym tego marudzeniem nie nazwała, po prostu żywo reagujesz na to co natura przynosi ciągle i ciągle, każdego roku. Twoje zadanie to ułożyć się z tą natura jakoś, a to bardzo trudne. Przecież nie można rezygnować ze wszystkiego.
Tak się rozpisałam ale chciałam dać znać że przejmujace jest to co u Ciebie się dzieje w tej kaszubskiej niszy! Czy kaszubskiej to nie jestem pewna

No nie ma sprawiedliwości z tym deszczem. Ja bym chętnie trochę od Ciebie wzięła bo u nas niby pada ale tylko niby.
Dziwne strasznie to lato. Albo pochmurno i niby wilgotno albo upał i sucho.
Na dziś u mnie zapowiadają deszcze. Zobaczymy ile tej wody spadnie i czy mimo wszystko nie będzie trzeba podlewać…

U mnie też ciągle pada. Nie ma dnia bez deszczu.
Pomidory tak samo jak u Ciebie, cukinie gniją.
Ale jest plus.... podlewałam w tym sezonie tylko raz

Poszukaj plusów. Na pewno jakieś są!