Dziewczyny, jestem, żyję, podczytuję w telefonie co u Was
Weny do pisania mi jednak brak
Sezon lato 2025 u mnie jest sezonem zamkniętym. Chciałabym o nim zapomnieć.
Ponad pięć tygodni deszczu w lipcu i na początku sierpnia, dzień w dzień, przeważnie ulewnego, zrobiło co zrobiło. Wilgotność powietrza ponad 90 procent. Ślimaki dołożyły swoje 5 groszy.
Ogród wygląda marnie. Grzyb wszędzie. A do tego umiera mi 7letni ambrowiec, którego miałam od "patyczka" - najpierw "wiosenny" mróz mu zatrzymał przyrost liści, były malutkie, a później nagle, mimo braku słońca, zaczął się przebarwiać. Teraz gubi ostatnie liście... Eh...
Najbardziej mi jednak żal upraw użytkowych, bo włożyłam w nie dużo pracy, czasu i serca.
Pomidory w szklarni szlag trafił pomimo oprysków eko różnorakich. Zjadłam może trzy? Najpierw nie dojrzewały bo za zimno i brak słońca, później przyszła zaraza. Z ogórkami podobnie. Nie pociesza mnie to, że wszyscy w okolicy mają tak samo. Ogórki na ryneczku - 22 zeta za kilogram
Takie życie - nie poradzę nic a nic, ale żal jest.
Do tego doszła mi masa spraw i problemów nieogrodowych - może i dobrze, bo głowa zajęta czymś innym
Jestem na etapie czekania na wiosnę