Natura lubi wybór a nie stabilność danej odmiany, dostosowywanie się do warunków uprawy. Nawet w stabilnych odmianach czasem może pojawić się krzyżówka przez spontaniczne zapylenie. Są odmiany pomidorów, których korzenie sięgają daleko wstecz - na przykład taka odmiana jak San Marzanno datuje się na lata 1770-1800 r.
Oficjalnie grzebanie w pomidorach GMO sięga lat 80 dwudziestego wieku. Można więc śmiało zaliczyć odmiany wyselekcjonowane, zgłoszone przed 1980 rokiem za te starodawne, naturalne. Oglądałam kiedyś taki godzinny dokument o pomidorach, krzyżówkach, pozyskiwaniu nasion F1 w dalekich krajach o taniej sile roboczej. Te F1 to nie ingerencja w kod genetyczny, a krzyżówka niestabilna gdzie malutkie rączki dzieci lub drobnych kobiet przenoszą mechanicznie pyłek z kwiatu jednej odmiany na drugi.
Dawno temu ludzie krzyżowali pomidory głównie ze względu na smak, rozmiar, plenność z krzaka. Teraz krzyżują pod oczekiwania dużych hodowców/plantatorów - ze względu na odporność w transporcie, jak długo wytrzymają zerwane z krzaka, aż trafią do końcowego odbiorcy, plenność, odporność na choroby, marketingowy wygląd. Tutaj smak już nie gra roli.
Pobierałam niekwitnące pędy, krótkie, trzy-cztery liście, przycinałam liście do połowy, ukorzeniacz i do lekkiej mieszanki ziemi. Od czasu do czasu podlałam, spryskałam liście.
Zimowałam w nieogrzewanym pomieszczeniu, obie partie (te pomorskie i wołyńskie + kilka moich) ukorzeniły mi się bardzo dobrze. Ale nie zawsze się udaje. Wcześniejsze próby na jakiś nowościach od koleżanek przyniosły marne efekty.
Nie mam hortensji kwitnących na tegorocznych pędach, wiec trudno mi powiedzieć. Może wystarczy tylko usunąć pąk kwiatowy przed wsadzeniem do ziemi?
Bardzo się cieszę z tegorocznego kwitnienia, co będzie w następnych latach trudno przewidzieć.
Ciągle rozglądam się za dobrym, osłoniętym miejscem dla nich. Mój ogród na znacznym obniżeniu terenu, pewnie wczesną wiosna tworzą się zastoiny mrozowe, mniej więcej wiem już, które to miejsca. W zeszłym roku usunęłam te, które startowały od zera, a były super nowościami. Zostawiłam tylko te ogrodówki, o których wiem, że mogą sobie poradzić.
Nie bardzo miałam czas na odwiedzanie szkółek, markety typu obi w Ialii bardzo kiepsko zaopatrzone, podstawowy wybór roślin. Zajrzałam do kilku małych szkółek w Toskanii i też byłam rozczarowana. Oznaczenia roślin i wiedza sprzedających pozostawia wiele do życzenia.
Kupiłam trochę nasion warzyw, zebrałam nasiona z pomidorów, które mi posmakowały, kilka doniczek z ziołami. Właściwie, to wszystko to można kupić u nas. Rozglądałam się za Farfugium japonicum, być może bym się skusiła, ale nigdzie nie spotkałam.
Głód roślin zaspokoiłam w trzech bardzo interesujących ogrodach botanicznych
Ładnie napisane Kiedy robię zdjęcia myślę takimi samymi kategoriami. To doskonały sposób na komponowanie roślin na rabatach Właśnie dosadziłam kilka białych zawilców jap. i dwa astry.
Cebulowych nie sadzę już, skusiłam się na trzy odmiany szafirków, ale poszły do donic.
Wszystkie rabaty mam przeprute, nie wiem co u mnie grasuje i nie mam już siły na identyfikację szkodników. Pokażesz swój ogród?
Chyba nie ma drugiego, tak doświadczanego ogrodu jak Twój, ale i równie pięknego
Wystarczająco dużo czasu na ogród, podejrzewam, nigdy nie będziecie mieć he he
Ale mogę się mylić