Dziękuję Jolanko Kiedyś pod wpływem takich prawdziwych kolekcjonerów zaraziłam się potrzebą zdobywania roślin. Nie mam ich za wiele, bo w pewnym momencie, widząc, że poświęcam na to zbyt dużo środków, przestałam. No, czasami jeszcze coś wpadnie do ogrodu. Moja wiedza jest tylko z pozoru duża. Jeszcze dzięki za: magiczny
Staram się, żeby jednak rarytasy dobrze rosły, kwitły i owocowały muszę szukać dla nich odpowiedniego stanowiska. Bardzo to lubię, zaryzykuję i powiem, że to dla mnie ważniejsze niż systematyczna pielęgnacja ogrodu Jak jeszcze potem można wyjść z aparatem i znaleźć ciekawe motywy do fotografowania, to radość jest!
Mój kolega pozbył się go całkowicie. Już 4 lata go nie ma, więc chyba pozbył się go skutecznie.
W jaki sposób?
Trzykrotnym, jesiennym opryskiem randapem (o zgrozo...):
pod koniec sierpnia, we wrześniu i po raz ostatni dobił go październiku. Wiosną ani kawalątek się nie pojawił.
Metoda drastyczna i dla mnie nie do przyjęcia. Ale potwierdzam - widziałam rezultat, podziałało.
Bardzo drastyczna metoda, unikam jak ognia. Kto wie jednak, jeśli nie poskutkuje zagłuszanie?
Zapiszę, sierpień, wrzesień, październik. To znaczy radykalnie go głuszyć, zanim ledwo ruszy?
Cenna informacja
Chodzi o to, że jesienią soki roślin cofają się do korzenia (kolokwialnie to ujmując). I wtedy najlepiej pozbyć się tego dziada, bo nałyka się trutki do oporu, do ostatniego milimetra korzonka.
Pora roku, zima, nie sprzyja odruchom samoreanimacji
Wcześniej z żoną wykopywali go po kawałeczku, wytrząsywali ziemię na sicie. A on śmiał się im w nos.
Mirka może być usatysfakcjonowana, zaczynam pozostawiać niewygrabione liście. Te stopowce za chwilę otworzą swoje parasole liści i zakryją wszystko. Nauka nie idzie w las
Ewakuuję trójlisty z zasadowej rabaty.
Tego trójlista już raz straciłam. T. chloropetalum var. Giganteum. W zeszłym roku Monia mnie poratowała, jestem jej bardzo wdzięczna
Mam też problem z Paeonią japonica. Wydawało się, że już się zadomowiła, jednak zaczęła marnieć.
Reanimuję w doniczce, nie bardzo wiem co z nią zrobić. Może pozostanie w donicy?
No, nareszcie, zobaczysz, będziesz zadowolona W lesie też nikt nie chodzi i nie wygrabia liści, a w bylinach można delikatnie te liście odsunąć z karpy jak zauważysz że ruszyły i nie mają siły przebić się przez za grubą warstwę liści
Piwonia może ma za mokro? One nie lubią mokrego podłoża, czytam że trzeba podlewać dopiero jak jest bardzo, bardzo sucho. Posadziłaś głęboko i pod kątem ?
Moje stopowce mają dopiero białe kły.
Przypomnij mi czy one wolą suche czy mokre stanowisko? Chciałabym je wysadzić do lasku, ale tam susza, czy sobie poradzą?
Za zdjęcia Twojego ogrodu dziękuję, ale nie mogę sobie wyobrazić gdzie ten warzywnik jest, w stosunku do tego drugiego zdjęcia
I masz w warzywniaku piwonie
Niestety mam podobne doświadczenia. Na 12 sztuk zakupionych F.raddeana, liście pokazała tylko jedna. W zeszłym sezonie nie zakwitła. Może w tym się uda.
Zresztą na trzy inne korony, takie zwyklaki, też tylko jedna mi kwitnie. Co robię źle?