Platana masz cudnego. Bardzo lubię te drzewa. Nie wiedziałam, że są szczepione. Do mojego ogrodu tylko takie mogą być, tylko czy znajdę dla niego miejsce.
Hej.
Zaglądam czasem, bo zawsze tu jest coś ciekawego u Ciebie.
Frittilariowa obsesja udziela mi się, i rośnie. To juz kolejny sezon. I widzę, że cebulki kupowane za granicą, w Holandii najlepiej rokują- z nich udają mi się Frittilarie, chyba że nie zdążę ochronić niektórych maluszków przed ślimakami nagimi. wydaje mi się, że to kwestia tego, żeby ich nie przesuszyć, że są na to wyjątkowo wrażliwe. F. raddeanę sadziłam bokiem, nie czubkiem do góry, tylko tak jakby pod katem 45 stopni- podobno nie zbiera wtedy wody zimą w siebie... Ale nie wiem czy to napewno pomaga.
Kupowałam tutaj- wszystkie cebulki mają dobrej jakości, tylko te ceny...
Ja już próbowałam , ale latem i wiosną, nie pomogło. Czyli trzeba by jesienią.....hmmmmm jak jestem mega przeciwniczką oprysków to nie wiem czy w tym przypadku nie sięgnę, ale wcześniej spróbuję tego duszenia. Bo chemia to ostateczność ostateczna.
Magnolio, ja niestety pokusiłam się na wyprzedaż. Cebulki drogie, to myślałam że skorzystam z okazji. Jednak nie każda okazja nią jest jak widać.
Jeśli chodzi o problem ze zbieraniem się wody to on u mnie raczej nie istnieje. Na moich piaskach, pod sosnami wybitnie brak wody, więc raczej obstawiam jakoś cebulek.
Bardzo jestem ciekawa twoich kwitnących już Frittilarii, pokażesz zdjęcia? Mogą być u mnie w wątku, żeby Wiktorii tu nie przeszkadzać
Gdzie: tutaj kupowałaś?
Ja kupowałam różnie, największe zakupy, parę lat temu u Bondarenki na Litwie. Zaszalałam
Znam metodę na 45 stopni, sadziłam tak też perskie, imeperialis, raddena. Coś mi się wydaje, że tylko kostkowate mają u mnie szansę Po tylu niepowodzeniach na razie odpuszczam
Opowiem historię. Jest taki zaniedbany ogród na Pomorzu. Wiosną zaglądam do niego dyskretnie, w przedogródku rosną magnolie, hortensje i różaneczniki. W tym roku zauważyłam w nim F. imperialis.
Magnolia przerastająca wysokością dwukondygnacyjny dom, swoje lata musi mieć
Wspomniana F.imperialis, fotka nie oddaje w pełni realiów. Postanowiłam dopytać sąsiadów. Wszystko wiedzą, wiadomo Szachownice rosną w tym ogrodzie od zawsze, kilkadziesiąt lat. Kiedyś był ich szeroki szpaler wzdłuż ogrodzenia, kwitły wspaniale. To ostatnia kępa, walczy, w zeszłym roku nie kwitła. Popatrzcie u podstawy, małe szykujące się do kwitnienia pędy. Roślina ma tylko rano trochę światła. Poza tym nie dostaje nic. Kupiłabym tę kępę, ale kontakt z właścicielami jest niemożliwy. Nie to, że ich nie ma. Nie byłam pierwsza, która zwróciła uwagę na ten opuszczony ogród, 'nie do gadania' jest temat. Szkoda, szachownica z zakodowaną przez wiele lat wolą przetrwania jest bardzo wartościową rośliną