Witam, Cię, Aniu. Zaczynam swoją przygodę z ogrodem na glinie i dostałam od Toszki pracę domowę, aby przejrzeć Twój wątek i dokształcić się na ten temat.
Przeczytałam wszystkie 324 strony i nie żałuję ani minuty, którą spędziłam w Twoim ogrodzie! Z Twojego wątku nauczyłam się więcj, niż z podręczników i czasopism o ogrodzie, jakie posiadam. A do tego cieszę się, że Cię poznałam, jestem pełna niekłamanego podziwu dla Twojej determinacji, z jaką tworzysz ten ogromny ogród, podnosisz się po każdym psikusie natury, a do tego zawsze tryskasz humorem i niespożytą energią. Jesteś Wielka, Kobieto! A Twoje zdjęcia to gotowy materiał na album "Ogród w obiektywie".
Moja gleba na razie czeka na wszystkie dobroci, pewnie dopiero wiosną je wprowadzę. Ale mnie korci i tak pomyślałam, że może jednak da się coś zrobić już, teraz, póki ziemia nieco zmarznięta i można wjechać ciężkim sprzętem? Czy mogę np, (jak mi się uda zdobyć) przywieźć obornik, przykryć go korą (aby sąsiadom nie capił

i nie leżał tak wystawiony na "warunki atmosferyczne"), zostawić tak na 3-4 miesiące, a wiosną rozrzucić i zaorać? Czy to ma sens? Czy w tym czasie trochę to się przekompostuje? Czy jednak lepiej poczekać z tym do wiosny (tylko jak będzie tak, jak rok temu, to do końca maja tam się niczym nie wjedzie...). Pytam, bo wyczytałam iż "Zgodnie z ustawą nawozy naturalne powinny być stosowane w okresie od 1 marca do 30 listopada i powinny być wymieszane z glebą nie później niż następnego dnia po ich zastosowaniu na polu. "