Kochane, no co mam powiedzieć, mamy powera

. Tylko sił fizycznych brakuje. I tak jestem zdumiona, że jeszcze się ruszam choć po dzisiejszej akcji mam obawy co będzie rano... Ale najgorsze, najcięższe za nami

. Przewaliłam dziś tony ziemi szpadlem, łopatą i taczką. Od udeptywania ziemi ledwo powłóczę nogami. Dobrze, że łazienkę i sypialnię mam na parterze

.
Powiem Wam, że przestrzeń mam super. Po przesadzeniu tych tuj czyli likwidacji zielonej ściany jest bosko. Jutro zrobię foty i jak będę miała czas to wrzucę porównawcze widoki

. Jednocześnie odczuwam lekkie przerażenie tą przestrzenią... Absolutnie, oprócz uzupełnienia tych przerw w tujowym żywopłocie, muszę posadzić drzewa. Na środku

. Najlepiej jeszcze w tym roku

.
Aha, ogłoszenie parafialne! Gdyby ktoś przy okazji spotkania u Kwartecika 28.09. chciał pofatygować się do mnie i na własne oczy zobaczyć moje nowe włości - serdecznie zapraszam!!!