Kaśka, zawyżasz poziom. Wstyd tak koleżanki na utratę zdrowia narażać.
Jak się styrałam w sobotę to niedzielę przespałam. A zdecydowanie mniej zrobiłam niż ty
A ja od czasu jak w sobotę odkroiłam szpadlem kilka kawałków od nadmiernie rozrośniętej turzycy palmowej, tak nie mogę ruszać rękami Tylko zginać, do góry nie podniosę.
A Ty jak się dziś czujesz, Bohaterko tygodnia?)
Fotki ostatnio były, nic się za bardzo nie zmieniło .
No właśnie z tym czasem to krucho dlatego starałam się wykorzystać weekend na maksa . Po pracy to już niewiele da się zrobić...
Posadzenie drzewa to spora sprawa, nie bądź taka skromna!
Oj tak, te doniczki to był już wyrzut sumienia. Cieszę się, że większość udało mi się wsadzić. Jeszcze kilka mi zostało, muszę się zmobilizować i to skończyć.
Jak perowskia zniosła przesadzanie?
Kochana, moje sadzenie przy Twoim to pikuś. Ja nie muszę wywozić taczek piachu, wystarczy że tylko trochę dobroci dorzucę i już.
Uuuu, to jak Ty biedaku kawę pijesz jak kubka nie możesz podnieść???
Ja wczoraj byłam trochę połamana, po dłuższym siedzeniu przy biurku ciężko było się wyprostować i przejść pierwszych kilka kroków... Miałam po pracy kończyć sadzenie albo coś przyciąć ale dałam spokój. Pomogłam tylko eMowi spuścić wodę z basenu i rozłożyć go do wyschnięcia.
powiem Ci, ze tez nie proznowalam, posadzilam a raczej zadolowalam kilkanascie azalii czekajacych zmilowania od maja, posadzilam juz na docelowo kilka sporych kęp epimediow, co by sie rozrastaly, zalegajace w doniczkach od ubieglego pazdziernika marcinki, enkianty i przywarki japonskie.
i szczerze nawet nie widac, ze cos sie zmienilo u ciebie to przynajmniej efekty beda
Kochana, u Ciebie to budowa w toku a że działka leśna to i nie ma się co dziwić, że póki co mało co widać . Gdybyś miała puste pole to najmniejsza kępka by waliła po oczach .