Ożywiona dyskusja na temat chwastów w trawniku świadczy o tym, że wszyscy mamy ten sam problem

Ja wiem, że nie będę miała angielskiego dywaniku, zresztą, to ma być trawnik użytkowy, więc jakieś chwasty dopuszczam. Byleby, jak pisze Toszka, dały się kosić.
Bo chwastnica jest naprawdę wredna - tak się porozkładała na boki, że całkiem zagłuszyła tą młodą trawkę. Po wyrwaniu jej miejscami mam łyso
Ale tam, gdzie zaczęłam wyrywać, widzę, że już po tych kilku dniach trawa odżyła.
Niestety, miejsca cały czas nasłonecznione są łyse i wypalone. Dużo czasu i wody trzeba, aby się tam trawa zregenerowała.
U nas ostatni raz padało 28 maja. Pogoda zweryfikowała moje zapędy rodkowe - obydwa małe Percy Wiseman, które zmarzły w maju, ale odżyły i wypuściły nowe przyrosty, teraz słońce załatwiło. Mimo ciągłego podlewania i zraszania. Azalie dają sobie radę, ale ewidentnie ta moja patelnia nie jest dobra dla rodków. I muszę się z tym pogodzić.