U mnie niestety w ogrodzie cisza. Czekałam na prace nad odwodnieniem - niestety, będą dopiero w październiku (oby wtedy pogoda pozwoliła robić). Nie ma więc na co czekać - od jutra ruszam z dalszymi wykopkami.
Pilnuję tylko, aby ta część przekopana mi nie zarosła - i o dziwo, daję radę. Dla tych, co nie wierzą - wielokrotne przekopywanie widłami i usuwanie kłączy i korzeni opłaciło się - ponad 2 tygodnie temu przykopałam poplon, a dopiero wczoraj pierwszy raz usuwałam chwasty - ręcznie! Z tych prawie 200 m2 w ciągu godziny ręcznie powyrywałam wszystkie chwasty (co ewidentnie oznacza, że za wiele ich nie było!), przy okazji grabkami uniemożliwiając wzrost następnych, które dopiero wykiełkowały. Perz z wysiewu ma malutkie korzonki i wychodzi bez problemu, skrzyp jakby zrobił się mniej dorodny - jakiś taki wiotki i delikatny, ale niestety urywa się, więc będzie wciąż odrastał. Za to muszę bardzo pilnować, aby chwaścisko nie wchodziło z zewnątrz - bo dookoła rośnie bujnie, koszę więc, hakam i wyrywam wszędzie tam, gdzie nie było kopane.
Czy można już robić sadzonki z cisów?
Na koniec podzielę się z Wami moją radością - już wkrótce ogród będę miała na co dzień, a nie z doskoku