Minęło kilkanaście dni od tej felernej nocy. Rosliny częściowo zregenerowane, częściowo padły i np. lilie nie do uratowania
Pocieszeniem są piękne piwonie, które uwielbiam. Właśnie rozkwitają...
Moniko..podglądam, ale nei zawsze siewpisuję, bo co można napisac mądrego..jak sie widzi takie straty... a u mnie przymrozku nie było........
Ale na widok piwoni musze napisac chociaż jedno słowo...cudowne, boskie......... uwielbiam piwonie ..wszystkie I czekam zawsze na nie tak jak na pierwsze cebulowe........
Moniko piękne piwonie, też je kocham.
Cieszę się, że rośliny po przymrozku odbijają. U mnie tez mnostwo strat a to chyba wada takich rejonów gdzie wegetacja szybko rusza a potem klops z takim mrozem...
Wita, Aniu
Ogród powoli dochodzi do siebie po tym nocnym mrozie. Oczywiście są rośliny, które już w tym roku się nie zregenerują - cisy, jodły (nowe przyrosty całkowicie padły), nie zakwitną winorośle, agresty, młode drzewka owocowe. Trudno, już się z tym pogodziłam. Piwonie pozwalają zapomnieć o stratach - są w tym roku wyjątkowo piękne i obficie kwitnące, bo krzewy nieco się rozrosły
Marzenko - masz rację. U mnie specyficzny klimat ogrodu - gdy słońce świeci, to jest patelnia, więc wszystko szybko rusza. Zimą z kolei i podczas przymrozków brak osłony od pól i wiatr hula powodując straty mrozowe. Dobrze, że piwoniom nie zaszkodziło, choć pąki już miały spore.
Danusiu, raczej później. Kwitną póki co tylko te wcześniejsze odmiany piwonii. Dużo jest jeszcze w pąkach. Z kolei na róze jeszcze muszę czekać, bo dopiero tworzą się pączusie, a na te, które omroziło, to już w ogóle trzeba czekać. U Was już róże w pełnej krasie Na razie cieszę się własnie piwoniami, które dają nieziemski zapach w całym ogrodzie, bo mam ich naprawdę dużo. Z kazdym dniem rozwijają się kolejne kwiaty coraz to innych odmian