Piękna zima
A wiesz, że każda sosna ma już swojego następcę - przy każdej jest maluch, siewka, która czyha na okazję. No, ale każde drzewo jest niepowtarzalne, nie wiem czy udałoby się wyhodować podobne drzewa z tak ułożonymi konarami, dlatego chuchamy na nie i dmuchamy.
Mój M. broni własną piersią każdej siewki Mi też się sieją, najchętniej w miejscach, gdzie plan nie przewiduje lasu. O ile jednak rozumiem niechęć do usuwania siewek sosny, to zupełnie nie mam sentymentu dla modrzewi, dębów i klonów, a obrońca dębów też się znajdzie w naszym stadku - bo przecież takie dobre drewno
jakbym miała sadzić każda siewkę wykopaną spod mojego świerka, to mogłabym spokojnie las założyć. I byłby to las dębowy, bo mi wiewióry znoszą z pobliskiego parku żołędzie w ilościach hurtowych, i wszystko ładują pod mój świerk właśnie. Oczywiście oprócz orzechów od sasiadów, bo ja orzecha też nie mam.
Magdo, piękną masz/ miałaś zimę. Ja także uprawiam ogrodnictwo eksperymentalne - podczas gdy moje dalie cierpliwie czekają, ja mam np. ochotę na przesiewanie kompostu pod bukszpany, bo po cięciu skwapliwie zgrabiłam "spady" i trochę ziemi ubyło.
Ciekawe dyskusje o sąsiedztwach. Ja mam bardzo dobrych sąsiadów i to jest najwspanialszy aspekt posiadania ogrodu (no, jeden z kilku innych wspaniałych). Są bardzo tradycyjnie obecni w ogrodach, wiosną na grządkach, latem troszkę ze swoimi gośćmi "grillowymi", jesienią niektórzy pracują przy opale, także w soboty. Ale my też, więc jest równowaga i odległości są znaczne, więc zanieczyszczenie hałasem nam nie groźne.
Pomyślałam szybko, że las świerkowy, a w takim przypadku mogłabyś założyć plantację drzewek świątecznych, w doniczkach
U mnie są jeszcze buki, które w większości zostawiam, też za sprawą wiewiórek. W tym roku buczki pięknie się przebarwiły i myślę, że może znajdziemy dla nich miejsce, w razie czego będziemy ciąć. Albo robić deski (pierworodny myśli przyszłościowo, zgodnie z sobie właściwą perspektywą czasową).