No ale chyba takie zachowanie jest właśnie właściwe...? Oczywiście z dokładnością do tego, czym dla kogo jest rano. Na mojej uliczce - nie wcześniej niż 10.00.
Nas kiedyś sąsiad obudził kosiarką spalinowa w sobotę o 6.00. punkt. Wiedział, że już po ciszy nocnej. Pół ulicy na nim psy wieszało... A on biedny chciał trawę skosić przed powrotem rodziny z urlopu.
Ja całą sobą jestem za rozmową. Ale to tak, jak Daga wspomniała, trzeba mieć z kim.
My też w sobotę dużo hałaśliwych prac wykonujemy oczywiście. Ale nie pod wieczór, jak już wszyscy zaczynają świętowanie. U nas to słychać, że już grille idą w ruch.
Jasne, że nie mam żalu o sobotę Chodzi wyłącznie o dni świąteczne. Znakomita większość ludzi tego przestrzega. Ale jak widać, nie tylko u mnie, zawsze się znajdzie jakiś kosmita, co nie wie.
zgadzam się, że nie z każdym da sie porozmawiać - są ludzie, którzy nawet na delikatnie zwróconą uwagę reagują agresją, choć wiedzą, że nie mają racji i nie czynili niestosowności z premedytacją - wtedy kartka pocztowa jest jakimś rozwiązaniem. Są też ludzie, którym się delikatnie tłumaczy, a to i tak nic nie daje, bo dla nich moje jest najmojsze i niech reszta świata się dostosuje, zrezygnuje ze swoich potrzeb. W razie sprzeciwu są w stanie posunąć się do zachowań agresywnych i radzenie tutaj, by za wszelką cenę utrzymać dobre relacje z takim sąsiadem jest oczekiwaniem nadmiernym. Mi na przykład sąsiad zakopał szambo bez dna tuz przy moim płocie, do tego przedtem podniósł teren na swojej działce - w efekcie wszystko spływałoby do mnie. I tez był w szoku, że się na to nie zgadzam. I żadne tłumaczenie i prośby nic nie dały.
a coś Ty, wybudował mimo protestów
dopiero na groźbę zgłoszenia do nadzoru budowlanego wykopał to szambo (na moim terenie w ogóle nie wolno budować szamb - plan zagospodarowania przestrzennego nie dopuszcza)
wkrótce po tym miałam wejścia na działkę, powyrywane krzaki pomidorów, połamane krzaki borówek, powybijane szyby i podpalona ławkę i podłogę na tarasie.
Nie z kazdym sie da swoja sadsiadke prosilam o przyciecie krzaka przy ulicy ktory polowe chodnika zakrywa i to przy miejscu parkingowym.Przejsc sie nie da nie zahaczajac o kolce. To na mnie naskoczyla, ze mam ciac swoj bluszcz a tne 4 razy do roku. No ale ona chce bym ciela co miesiac, bo juz 2 cm jej przeszkadzaja Krzaka nie przyciela. A ten bluszcz mi wyrzuca na podjazd jak cos utnie. My np.tez w soboty wyciagamy kosiarke, jak zreszta masa innych sasiadow. Nie ma kiedy w tygodniu a czasem i w sobite sie nie da. Moje dzieci maja w odleglym o 100 km miescie dodatkowe zajecia z polskiej szkoly. W tygodniu sie pracuje. No ale u nas wiekszosc kosi w soboty. wyciaga maszyny,naprawia plot czy przycina zywoploty.