To jest taki twór, który pozwala zaoszczędzić mnóstwo wysiłku, czasu etc, ale morduje fantazję, odstrasza przygody i drastycznie zmniejsza radość tworzenia
No niestety, jeśli chodzi o spożywkę to raczej mało efektywne. Chociaż kiedyś mocno mi zaszkodził dżin z tonikiem To już ze trzydzieści lat jak trzymam się od niego z daleka. Może po prostu koleżanka zjadła za mało ciastek na raz....
Ale się fajnie temat rozwinął
Dzięki Wam wpadłam na pomysł, żeby jedną z chorowitych róż(ktorej nie mam sumienia usunąć, bo kwiaty ma ładne) do doniczki przeprowadzić. To będzie jej ostatnia szansa
Hahaha
Mi tak kiedyś zaszkodziła ciepła wódka zagryzana ptasim mleczkiem Stare, wesołe studenckie czasy... ale fakt jest taki, że czystej wódki już nawet wąchać nie mam ochoty
Jakoś w pierwszym miesiącu studiów też zapadłam na wstręt do bezbarwnych płynów w kieliszku. Do tego stopnia że przez bardzo długi czas nawet widząc że inni piją miałam dreszcze z obrzydzenia. A kilka lat wcześniej bardzo skutecznie zniechęciłam się do trunku niesłusznie zwanego szampanem. Do tej pory nie przepadam.
Zastanawiam się ile ciastek musiałabym zjeść żeby osiągnąć ten sam efekt, hmmm.
Mgduska - tak u mnie radość tworzenia na pierwszym miejscu do końca moich dni, to moje credo życiowe
Zuza czas ostatniej szansy ważna rzecz, nie można pozbawiać niczego i nikogo potem daj znać, jak się sprawa rozwinie.
Sprawa z ciasteczkami, to hmmm... apetyt rośnie w miarę jedzenia