Linka o la la ... śliczny ... jakim cudem masz te ufoludki na konarze ... moje na giną marnie ... dlatego obsadziłam konar u podnóża

Ania ... witaj ... no właśnie zaczynam dzień od ogrodowiska i kończę ... sęk w tym, że kończę zbyt późno ... a potem ... no właśnie ... publiczna kompromitacja ...

wczoraj podobnie jak i przedwczoraj ... i tak wiele razy ... pałętałam się pomiędzy wątkami szamotając się z obezwładniającą mnie labilnością emocjonalną ... żeby źle nie śnić (jakby na sny był czas po 2 w nocy) z głową w marzeniach dotrwałam do rana ... jakimś cudem pracę przetrwałam ... za to drogi do domu nie dźwignęłam ... od podstawówki miałam problem z drogą pomiędzy punktem A a punktem B ... szczęśliwie na maturze mogłam zdawać biologię (3 osoby zdające jakieś 3 razy tyle komisji ale przytomnie uznałam, że matmy nawet na tróję nie spiszę ) ... dwie dekady potem zmora dopadła mnie znowu ... stoję sobie i czekam na autobusik ... autobusik podjeżdża nie mój ale co tam 1 przystanek i dalej mam więcej możliwości ... po głowie galopują mi miskanty i 3 brzózki które niezdarnie próbuję osadzić w przestrzeni przedogródka ... wysiadam i miłe odczucie sukcesu bo faktycznie nadjeżdża taki autobusik który mi pasuje ... supcio ... dobiegam pare metrów dalej ... wsiadam ... już mam z tymi brzózkami dalej kombinować ale denerwuje mnie facet ... gapi sie na mnie i śmieje ... gupiii ... odwracam się ale jest coraz gorzej ... poczucie irracjonalnego deja vu mnie nie opuszcza ... gorzej zerkam a ten facet śmieje się już wprost do mnie i to całą gębą że tak powiem ... kilka osób jakby też ale nie wprost ... hmmm ... na rondzie sprawa stała się jasna ... wysiadłam i wsiadłam do tego samego autobusiku ... no cóż pozostało wysiąść z taką godnością na jaką w tej sytuacji mogłam sobie pozwolić ... i dziś może dla odmiany spać jak należy ...

a te brzózki to mi nie wejdą chyba jednak ...

fajna podróż

I ja się chcę przywitać miałam ten komfort, że przejrzałam całość

fajnie prowadzisz opowieść o swoim ogrodzie, a pismo obrazkowe już pokazuje, że powstaje piękne, zaczarowane i klimatyczne miejsce

pozdrawiam zielono, różano- lawendowo zakręconą Konstancję

No umarłam ze śmiechu ..........ależ Ty masz kobieto pisanie......... będę sobie Ciebie drukować

Jeszcze jednego zazdraszczam ..... że możesz do rana wysiedzieć, ja choćbym chciała nocke poświęcić to fizycznie nie wydole ......... rzuca mnie nosem w klawiature

Witam właścicielkę pięknej Kili Iza, podziwiam Twój styl pisania. Bardzo fajnie się czyta Twoje wypowiedzi, jak młodzieżową książkę Ostatnio zaczęłam czytać ksiażki moich córek i nawet mnie wciągnęła ta lektura Ogrodowisko, to narkotyk!!! Nie wiedziałaś o tym ?

Iza jeśli nie wiesz jak pisze zaspany człowiek to przeczytaj mój poprzedni post....
Po przeczytaniu Twojej autobusowej opowieści wcale się nie śmiałam bo miałam deja vu
Tylko zamiast do autobusu wsiadłam do pociągu w mieście wojewódzkim Katowice zamiast do Wroclawia to do Krakowa.... A jechalam z Warszawy z przesiadką w Katowicach..... Nie pamiętam czy winne były miskanty czy brzózki, jedne i drugie kocham
I wcale mi piątka na maturze z matematyki w procesie przemieszczania się z punktu A do punktu B nie pomogła

Iza......Ja Ize KOCHAM, ja sie Izie Oswiadczam

Tylko nie mam kfiatka f doniczce

Spoko....takie sytuacje to normalka..... nie pomogły dobre oceny z matmy, ani matura z biologii, której niecierpiałam, ale z braterskiej przyjażni z najlepsza psipsiułką..postanowiłam zdawać.... nawet się udało i to bardzo dobrze.... Bo ja jestem zakręcona i zamotana na maksa.... teraz jeszcze jak poruszam sie z punktu A do punktu B, to po drodze jest zawsze punkt C czyli jakaś szkółka A miało punktu C nie być........ dziś znów zajechałam... a obiecywałam sobie, że to KONIEC!
Czekam dalej na wesołe opowieści..bo na projektowaniu się nie znam, rośliny mylę...chyba, ze uda mi sie znależć w porę ściage.....albo jest to coś z czym miałam przeboje..i jakoś zapamiętałam... W tej sutuacji prowadzę zycie wybitnie towarzyskie na ogrodowisku I jak znajde cos wesołego..to jak dobra ksiazka..musi być przed spaniem...
Żartowałam...jeszcze popracuje i zamienie kilka patyczaków, bo z powodu spotkania u Bogdzi..muszę je pomoczyć wcześniej... przy okazji znó znalazłam jednego co to 2 tygodnie stał w wodzie, bo zapoomniałam wylać wodę z osłonki. Dlatego moczę w garnkach, a nie w osłonkach.... bo to nie pierwszy raz.... Niestety jak sie spiesze, to dopuszczam wszystkie ułatwienia

Iza jestem u Ciebie codziennie i uwielbiam czytać Twoje opowieści historia z autobusem świetna...

bociek napisał(a)

Iza......Ja Ize KOCHAM, ja sie Izie Oswiadczam

Tylko nie mam kfiatka f doniczce

Odbijany