Taką zieloną trybulę sieje wiosną i ciacham jak szczypiorek jako dodatek.Smaku jakiegoś określonego to ona nie ma ale podobno jest bardzo odżywcza i właśnie dlatego zalecana.
Raczej wesoło , byś widziała co wyprawiałem (góry poruszyłem) aby się coś o nim dowiedzieć, to byś się uśmiała.
Na bylinach lądowych mało się znam, specjalizacja, moje ukierunkowanie ma ten minus, że ma się klapki na oczach.
Dziękuje Ci jeszcze raz.
Słowa w pełni zasłużone.. A aneksy zawsze można pisać.. ba., nawet aneksy do aneksów
Ważny jest efekt końcowy i zamysł.. i zaangażowanie, którego Tobie nie brakuje O dobrym smaku wspominać nie muszę, bo widać Ale wspominam, a co!
Trybula... też pierwszy raz słyszę o takiej roślinie..... i tam zaraz wpadka...oj tam, oj tam.... do wiadomości w internecie i tv przecie trzeba podchodzić rozważnie
Ale przynajmniej nie mieszasz hortensji z chryzantemą
To masz, Ula rzadkiego farta, jesli możesz jeść dania przyrządzone przez mężczyznę.
U nas ciągle jeszcze funkcjonuje stereotyp, że dobrymi kucharkami są kobiety.
Ale może się mylę?
Mam podobnie. Oprócz tego, że leży mi na sercu jakieś sensowne scalenie całego mojego ogródka, to jeśli tylko jakaś roślina 'przemówi' do mnie, jestem gotowa poświęcić jej bardzo dużo. Tak było z cebulowymi (czosnki, szachownice, cardiocrinum), z piwoniami, z sukulentami...trochę roślin zechciało przemówić do mnie. Wiedzy botanicznej mam niewiele, mylę gatunki z rodzajami, ale pokornie gromadzę doświadczenia. Czasami gromadzenie doświadczeń jest ważniejsze, czasami aranżacja ogródka...tak to się plecie
Trybula, ta zielona, cięta do sałatek ma właściwosci oczyszczające.
Jest rośliną dwuletnią...no właśnie, co to może oznaczać? Mam nadzieję, że wysiała się (sama o to zadbałam, wykruszając jesienią resztki kwiatostanów) i, że pozostanie już na dobre w moim ogrodzie.
Marchewnik zdobywałam w celach słodzenia potaw, alternatywa dla cukru. Trochę ziół już mam.