Wow, ale się tu dyskusja rozwinęła

.
Ja rozumiem tych co im za mało słońca w ogrodzie i tych, którzy psioczą na nie swoje liście

. Ja np. cieszę się, że po usunięciu sąsiadowej topoli-osiki, wiosną nie będę miała wreszcie tony długich, białych, lepiących się do wszystkiego kotków

. Ostatnio w maju na rabacie pod ta osiką nie było widać kory tylko biały dywan...
I tak sobie myślę - nie mam w ogrodzie ani jednego drzewa, ale tylko dlatego że mając małą działkę mam sporo dużych drzew zaraz za ogrodzeniem. Gdyby jutro ktoś je wszystkie wyciął to w te pędy leciałabym kupować liściaste. Nie jestem pedantką ogrodową i pewna ilość liści mi nie przeszkadza. Mam front wysypany klińcem - nigdy nie przyszło mi do głowy ręczne wybieranie listków brzóz spomiędzy kamyczków. Ale rozumiem, że ktoś nie mógłby znieść takiego "bałaganu"

.