DariaB napisał(a)

U mnie największa masakra pod karmnikem, owies i kukurydza kiełkują trzeba się tym zająć.

Ooo u mnie też jakieś żyto rośnie, może pszenica ?

U mnie tez

Ja dzis zobaczyłam ile mam perzu na bukowej. Jutro pobudka z rana kawa i kanapki raz dwa i ide ryć.

Uświadomilam sobie ze niedługo do roboty wracam i chodzenie po ogrodzie i gladkanie kazdego nowego listka skończy mi się. Czasu nie będzie.

U mnie chyba za zimo nawet dla chwastów bo ich mało Obym nie wykrakała...

Ja dziś skończyłam plewić,uff na jakiś czas spokój

A ja bym chciała deszcz, jak u Was, ehhhh...

U mnie na większości mam w miarę oplewione. Ale na rabacie wzdłuż płotu masakra. Do tego to ona jest najbardziej widoczna z ulicy ale co tam, może ja mniszki właśnie sobie uprawiam?

Wiola, Justyna, Marta, Basia, Judith, Daria, Lidka, Lucy - tak się spodziewałam, że to nie tylko u mnie, choć to mało pocieszające. Z drugiej strony mnie odchwaszczanie relaksuje - prosta, nieskomplikowana czynność niewymagająca myślenia a efekt zawsze znakomity i poprawiający humor .

Tarcia, na Ciebie można liczyć, dzięki . Amanogawa powinna zakwitnąć, bardzo na nią czekam.

Helen, proszę bardzo, zabieraj sobie ten deszcz .

A ja sobie już kolejny rok obiecuję, że się zbiorę w sobie wiosną kwietniowo/majową, rzucę wszystko i na raz, przez kilka dni, odchwaszczę wszystkie rabaty do stanu zero, a potem będę tylko z kawą codziennie robić obchód i niezobowiązująco skubać to co wyrosło w nocy
Ale jeszcze moja obietnica się nie zmaterializowała

Mam nadzieję, że się Helen ze mną tym deszczem podzieli
Przy wczorajszym obchodzie przyjrzałam się dokładnie rabatom. Oczywiście połowa czeka cierpliwie na pielenie, a ta wypielona już znowu pięknie chwastami zarasta i tak pewnie będzie do czasu, aż rośliny właściwe masy nabiorą. Wtedy chwasty się nie przebiją, albo przynajmniej zginą wizualnie w zielonej masie