akurat nie bardzo lubie kwitnace pecherznice. swoje tne na wiosne i jeszcze ze 2 razy w sezonie jak sie rozszaleja. Mam kawałek wzdłuż plotu limonkowej pecherznicy i ja tne na króciutko wiosna a potem w sezonie po grubosci jak typowy zywoplot. Elfir pisała, ze pecherznice mozna przycinac w sezonie kilka razy, nic im nie bedzie. Patrzac po moich to pancerniaki. Nie mam zadnych oporów by je ciachac poza tym one sa wtedy ładniejsze. ale jak zaczna przeszkadzac to wyleca bez żalu
takie samo podejscie mam do kalin po kwitnieniu a one jakby na zlosc olbrzymy sie robia. mus zakupic jakies nozyce elektryczne, bo z recznymi strasznie sie mecze
Dziewczyny, dzięki za rady pęcherznicowe, choć widzę, że zdania trochę podzielone
te moje to ciemne i faktycznie młode krzaczki, dam im szanse na samodzielność, nie przytnę jesienią, na wiosnę też odpuszczę i zobaczę co będzie się działo
Magara, ja na Twoim miejscu przycięłabym je właśnie wiosną żeby, póki młode, ładnie się zagęściły. A potem już jak chcesz, ja swoje tnę wiosną i w lipcu, ale nie przepadam za tym ich biało żałobnym kwiatem, więc mi nie żal. I też wiosną wycinam dwie - trzy najstarsze gałęzie, ale moje to 7 letnie krzaki.
Pęcherznice kwitną na dwuletnich pędach więc jeśli mocno cięte co roku to kfffiatkow nie będzie. Ja wycinam wiosną pędy, na których były owoce (zimą gile je bardzo lubią). Resztę tak, aby pokroj mi się podobał
Koktajlowe mam, a jakże i miętę reszty ziół od mamy przywożonych nie nadążam użyć.
A czytałam, że masz sporo siewek Lady U.. zgromadzilabyś dla mnie troszkę? U mnie wiadomo, że za duża, ale chciałam mamie kilka wsadzić na próbę-u niej miejsca aż nadto