Co do jabłoni w necie widziałam takie szczepione kilkoma odmianami, ale już na dorosłych egzemplarzach. Wydaje mi się, że wszystko zależy od tego jakie to odmiany. Bo jedne rosną wolniej inne szybciej, żeby, któraś nie zdominowała pozostałych.

Podobno przegrzebywanie ziemi powoduje wydobywanie nasion na wierzch, co ułatwia im kiełkowanie. Przykryte gdzieś tam pod spodem giną. Albo przeczekują.

Kiedy zakładałam trawnik, zmagałam się z plagą chwastnicy (prosa i nie było to wcale proso Northwind, Warrior czy inne piękne...). Były jej miliony. Sytuację udało się opanować i zapomniałam o wszystkim. W zeszłym podczas kładzenia obrzeża część ziemi spod trawnika została zruszona i natychmiast utworzyła się przy obrzeżach strużka chwastnicy.

To, że jedna odmiana zdominuje inne, to chyba by mi nie przeszkadzało, ale gdyby jabłoń nierówno rosła, mogłaby być ciężka do sensownego prowadzenia.
Nie byłam w jeszcze jednej szkółce, zobaczę, co tam mają. Mentalnie wolałabym jedno zwyczajne drzewo, na podkładce, która nie skarla, bo mi się marzy taka zwyczajna, tradycyjna jabłoń. Z drugiej strony, w okolicy jest niewiele drzew owocowych i z takim wieloodmianowcem nie martwiłabym się o zapylanie. No, jeszcze się będę rozglądać.

Słuchajcie, czy ktoś ma doświadczenie z uprawą jabłoni zaszczepionej kilkoma odmianami? Zwykłe jabłonki u ogrodnika znalazłam w większości jednopatykowe, z nielicznymi rozgałęzieniami, a mi zależy mi na drzewie, nie zegarze słonecznym. Teoretycznie powinno się takie drzewo dobrze zapylać we własnym zakresie, ale może ma jakieś wady, o których nie wiem? Akurat takie sadzonki widziałam bardzo ładne, dorodne, więc od razu byłoby drzewo z prawdziwego zdarzenia.

Ja ogólnie uważam, że mam mało chwastów Na starszych rabatach, które mam dość gęsto zarośnięte, chwasty albo nie rosną, albo są dobrze ukryte. Na tych bardziej odkrytych i rzadziej obsadzonych, rzeczywiście chwastów nie ma. Ten kompost jest pozbawiony nasion Podobno przegrzebywanie ziemi powoduje wydobywanie nasion na wierzch, co ułatwia im kiełkowanie. Przykryte gdzieś tam pod spodem giną. Albo przeczekują.

Helen, zaczęłam wyrywać, niestety to przerosło moje możliwości. Udało mi się kupić preparat dedykowany, niestety w Szwajcarii, u nas nie ma. Po oprysku w dwa tygodnie problem się rozwiązał.