Basiu, dziękuję

. Teraz czas taki, ze szybciej jest ciemno, więc szybciej można podziwiać efekty

. Paradoksalnie to co jest zmorą jesieni, tu jest plusem

.
U mnie gadzina (nornica lub karczownik) grasuje wiosna i teraz. Latem pojedyncze kopce. I tak już chyba trzeci sezon. Zaczęła, gdy zrobiłam rabatę kwadratową - w jej rejonie. Mam wrażenie, ze pod ta częścią ogrodu jest jakaś podziemna metropolia...
Haniu, hmm, w pewnym sensie podzielam tę opinię

. Jesieni nie lubię, przygnębia mnie mała ilość słońca, światła dziennego, a złota polska jesień bywa wcale nieczęsto

. W początkowej fazie ogrodowania nie lubiłam tez jesiennego ogrodu

. Jesienne rozbarwienia traktowałam li i jedynie jako ślady roślinnego przemijania, końca życia roślin, końca sezonu, końca ogrodowania. Końca generalnie

.
ALE! Ale pod Waszym wypływem zaczęłam dostrzegać piękno w jesiennych przebarwieniach oraz zalety, o których piszesz

.
Gosia, jesień wzbudza we mnie nastroje, którymi się nie zachwycam

. Gdy jest słońce, jest pięknie. Ale to takie krótkie chwile i tak ich niewiele...
Asia Wafel, u mnie zupełnie przeciwnie - mocne chłodne kolory

. Do tego kocham słońce, ciepło, morze, możliwość wyjścia z domu w 2 sekundy bez konieczności zakładania na siebie 4 warstw ciuchów

.
Jednak tropię piękne momenty, by nie pogrążyć się w jesiennym smutku

.
Magara, machanie grabiami lubię, ale to zajęcie przejął małżonek

. Mnie zostawił wygrzebywanie liści z rabat na kolanach

.
Dziękuje za dobre słowo o oświetleniu, cmok!