Magaro, biorąc pod uwagę wygląd tego perfekcyjnego fundamentu to ja bym już wprowadziła do mężowskiego jadłospisu jakieś środki hmmm…tonizujące.
Wiesz, herbata z melisy plus jakiś inne ziółka uspokajające.
Ktoś, kto się tak pieści z fundamentem pod szklarnię, musi mieć skoki ciśnienia po tekście „pan se wygnie”.
Strat mrozowych współczuję bardzo. U mnie najniższa temperatura to było plus 1. Uff!
Ja też pokazałam swojemu mężatemu Wasz fundament. Razem z synem rozkminiali jak on to zrobił bo uparcie go przekonywałam że był wylewany betonem jak nasz tylko tak idealnie wygładzony . Oni uważali że to krawężniki i mieli rację
Naszego na szczęście nie widać bo jest w ziemii. Dałam tylko mężatemu wskazówki żeby wokół szklarni chociaż ładnie ogarnąć bo przy Twojej to wstyd naszą pokazywać.
A najlepszy był tekst mężatego którym się pogrążył
„Oni pewnie blisko domu postawili tą szklarnię więc chcieli by było ładnie żeby im ogrodu nie szpeciła”
Na co mi szczęka opadła i mówię
„Tzn że mój ogród jest brzydki i nie trzeba tak się wysilać przy szklarni bo i tak ładniej nie będzie? Chcę Ci przypomnieć że nasza szklarnia bliżej domu to już stać nie może”
Chyba mu się głupio zrobiło bo zamilkł
Teraz pewnie będzie rozkminka jak żonie dogodzić i sytuację załagodzić
Przymrozki Ci nie odpuszczają. Masz straszny klimat. W jakimś zimnym punkcie jesteś.
U nas w czwartek rano ma być przymrozek -1 i zimny wiatr poranny w piątek bo odczuwalna 0 a potem już chyba spokój. Oby
Magarku, no wspaniale się spisał eM, warto było czekać, i tak nie posadziłabyś pomidorów bo straszna zimnica. Ciekawe jak eM będzie reagował jak to jego cacko trochę się pobrudzi ziemią, albo zarośnie trawą Serduszko będzie bolało
Natomiast na O jest gwiazdą, nie ma piękniejszego fundamentu
Takie długotrwałe przymrozki w maju to chyba pierwszy raz mamy, tyle dni trwają, u nas dzisiejsza noc nareszcie ciut cieplejsza, bo aż 3 st na plusie
Zupełnie nie tak to postrzegam. Zresztą sama mam podobnie .
Oddanie takiej budowli „fachowcom” to nerwy, że zrobi źle i/lub brzydko i/lub zniszczy coś innego przy okazji, okraszając robotę słowami „będzie pani zadowolona”.
Gdy robi amator robota trwa dłużej, rzecz oczywista. Ale jeśli amator ma poczucie estetyki i chce być dumny ze swojego dzieła - warto poczekać dłużej . Szczególnie, gdy samemu/samej lubi się pięknie zrobione rzeczy wszelakie . A w tym przypadku dodatkowo - z uwagi na przymrozki - dobrze na tym wyszły Twoje sadzonki .
Dzieło Twojego męża jest doskonałością. Jestem przekonana, że za żadne pieniądze nie znalazłabyś „fachowca”, który zrobiłby to tak perfekcyjnie.
Podpisuję się pod tym obiema rękami
O sadzonkach już pisałam, że mąż Ci je uratował przed przymrozkami
A robota - miałam dokładnie te same przemyślenia, że zrobienie czegoś z taką precyzją i dbałością o detal, w normalnym świecie nie ma szans się wydarzyć. Wykonawcy na naszą kieszeń, nawet bardzo głęboką nie byliby w stanie mentalnie wejść na poziom takiej precyzji.
I nie jest tak, że „pomidorom wszystko jedno”, taka szklarnia staje się elementem ozdobnym ogrodu i przez lata będzie cieszyć. I nawet jeśli to „tylko fundament”, to patrząc na niego pojawia się uśmiech, tak samo jak patrząc na krzywy krawężnik odczucia są negatywne, nawet jeśli to „tylko krawężnik”.
Przymrozki Cię nie opuszczają, współczuję zimna, ale ogrodu i tak zazdroszczę. Masz taką rewelacyjną miejscówkę, że te przymrozki kompletnie się nie liczą . W każdych warunkach można zrobić piękny ogród, ale widoków i okolicy/lokalizacji nie zrobisz, albo się je ma (tak jak Ty) albo …