Kasiu, zaraz zajrzę, tylko najpierw rzucę bombę u siebie
Albowiem słuchajcie, słuchajcie: wielkie dyskusje sprzed miesiąca nie poszły w zapomnienie i wydały owoc. Jak Iwonka przyjechała po kompost, to zrobiłyśmy jeszcze krótką burzę mózgów i powstał kolejny pomysł: żeby pod świerkiem zrobić podniesione rabaty. Dwustopniowe: wyższe piętro pod samym świerkiem, a niższe - trochę szersze. Byłaby wtedy szansa, że coś urośnie w tej dziurze w samym środku, która mnie strasznie denerwuje.
Rabaty byłyby zrobione z podkładów ogrodowych: dwie warstwy w środku, jedna na zewnątrz.
Do tego pomysłu byłam w końcu przekonana, tylko nie wiedziałam jak sprzedać temat mężowi, który wiecie jakie ma podejście do moich 'wymysłów'.
W końcu zagaiłam i słuchajcie - cud się zdarzył!
Nie dość, że klepnął ten pomysł bez marudzenia, to w dodatku wykopał lilaka, który w realizacji tego pomysłu przeszkadzał (lilak i tak był coraz bardziej duszony przez świerka, więc w ciągu najbliższych paru lat byłby wykopany).
Tego samego dnia! Rano powiedziałam, a wieczorem lilaka nie było!
Żadne pandemie ani kryzysy światowe nie przekonały mnie, że świat się kończy ale TO - tak

.
Przygotowałam wstępny rysunek, jakbym to widziała:
Nie mam pod ręką zdjęć. Kto nie pamięta, ten jest proszony cofnąć się o kilka stron, tam gdzie była dyskusja i wrzucałam zdjęcia

.