Agatorek, ja też bardzo lubię takie pnące się po scianach rośliny. A ta uschnięta trawa aż skrzypiała pod stopami. Oprócz braku wody na jej stan miało z pewnością wpływ baaaardzo niskie koszenie. Nie wiem czy miała więcej niż 1cm...
Kasya, my sporo się poszwendaliśmy na piechotę. Przemieszczaliśmy się też autobusami by zobaczyć jak najwięcej miasta.
Zuza, nigdzie nie widziałam by ktoś podlewał rośliny nie mówiąc o trawie więc respektują ten zakaz. A tymi ogródkami byłam naprawdę zaskoczona. W Londynie ok, ale nawet w tym małym miasteczku większość ogródków była totalnie zaniedbana, jakieś chaszcze, popękany, poprzerastany chwastami beton itp. W zasadzie nie widziałam by ktoś miał jakieś miejsce wypoczynkowe, fotele, parasol. Tak jakby nie korzystali wcale z ogródków jako miejsca wypoczynku.
Martka, no dobrze by było, żeby porządnie popadało. Nasz ostatni dzień był deszczowy. Ale deszczyki były przelotne i mało intensywne a to o wiele za mało.
A gdzie jedziesz?
Aprilku, zaraz wstawię kilka fotek

.
Johanka, dzień dobry i dziękuję bardzo

.
Daga,powiem Ci, że widok rozległego parku z połaciami żółtej, wyschniętej trawy naprawdę robił wrażenie... A ludzie i tak rozkładali sobie kocyki na tym ściernisku i robili pikniki. Dziwny widok.
Kasia, masz rację, trzeba będzie przeorganizować ogrody i postawić na rośliny znoszące suszę. Tylko one zazwyczaj lubią słońce... A sporo jest ogrodów leśnych albo z dużymi drzewami...