Ta koncepcja podoba mi się połowicznie. Kusi mocno, ale równie mocno lubię obmyślać, przesadzać, kupować rośliny. Zdecydowanie musiałabym mieć jedno i drugie
aaaaa!
o mamo, jak ja czekam na to wszystko!
Mieliśmy tak cudne zakończenie sezonu u mnie na działeczce, kupa ludu się zeszła, gotowaliśmy razem a potem chodziliśmy całą chmarą na inne działeczki zglądać widoki na fosę
a teraz już tylko czekamy, by zrobić otwarcie!
pyszne jedzenie, cudne rozmowy, śmiechy- tak, tego nam trzeba po okropnej zimie!
kawki, śniadania, kina pod chmurką
zaraz się rozpłaczę z radości, że to już za chwileczkę się wydarzy
a sio, ty okropna zimo, a sio!
ale wiesz, tetrisy mają swój urok- ja chyba lubię, jak mi czaszka dymi
Zdaje się, że ja mam w ogrodzie znacznie więcej do zrobienia z takich ciężkich, podstawowych rzeczy.
Chodzi o to, żeby mieć ten szkielet - przygotowane rabaty, gdzie można sobie dla frajdy coś przestawiać. A teraz jak coś wyjmę, bo mi mi nie pasuje - to jest lipa na całego - no nie ma miejsca!
Albo myślę sobie - zaproszę tego i tego, ale najpierw ogarnę to i tamto, i nieraz na ogarnianiu się kończy, bo wciąż tyle do zrobienia A łikendy takie krótkie.
Więc te dwa miesiące wyłącznie zajęcia się ogrodem bardzo by mnie urządziły.
Po to jest ogród, dla mnie tak jest. Nie dla prestiżu, nie elegancja-Francja, tylko radość życia i z życia, które mi tam łazi, bzyczy, kiełkuje albo śpiewa