Odwiedzając ogrody angielskie fascynowała mnie zawsze ilość przeróżnych antycznych drobiazgów i narzędzi, jakie eksponowano oraz wielka pieczołowitość, z jaką o nie dbano. Niektórym znajdowano nowe przeznaczenie np. jako pojemniki do uprawy roślin. W swoim poprzednim ogrodzie, a także tym obecnym, również mam niewielką kolekcję antycznych donic, konewek i narzędzi z początku wieku. Jednak nigdy nie byłam w autentycznym muzeum poświęconym ogrodnictwu i życiu na wsi. Aż do czerwca roku 2011.
Takie muzeum zobaczyłam w Waterperry Gardens. Pokazuje ono umiejętności niezbędne w tworzeniu narzędzi ogrodniczych i rolniczych, a także umiejętności potrzebne do korzystania z nich. Jego kustoszem został Gordon Dempster - znajoma twarz dla tych, którzy odwiedzili pierwszy sklep w Waterperry, uruchomiony w 1970 roku. Początki kolekcji narzędzi pochodziły z darów od klienta tego sklepu Vica Hawesa z Chinnor. Pan Gordon zajął się ich katalogowaniem, przyjmowaniem i ręcznym wypisywaniem etykiet. Bardzo dba o to, aby o każdym przyjmowanym przedmiocie uzyskać wyczerpujące informacje, do czego służył i skąd pochodzi.
Muzeum mieści się w starym XVIII-to wiecznym spichlerzu i przypomina ludziom o nędzy życia na wsi w XVIII i XIX wieku, dotkliwej zwłaszcza zimą. Większość powierzchni wystawowej wyeksponowano na białych ścianach i suficie. Są tam zawieszone różnego rodzaju narzędzia używane w dawnych czasach m.in. grabie i widły do siana. Mniejsze narzędzia są pogrupowane tematycznie mniej lub bardziej, w zależności od wolnego miejsca. Ustawiono także szklane gablotki.
Gordon Dempster kocha swoją pracę i z pieczołowitością dogląda swoich "skarbów" nie tylko ogrodniczych np. starych odkurzaczy, nadziewarek do pączków, żelazka dla ówczesnych modystek, które przy pomocy specjalnych form kształtowały tkaniny w liście i kwiaty do dekoracji kapeluszy. Jest też zawsze pod ręką, gdybyśmy mieli jakieś pytania. Dostarczy wiele informacji i anegdot na temat wielu fascynujących rzeczy.
Kustosz muzeum uwielbia mosiądz, takich przedmiotów jest już na tyle dużo, że aby je oczyścić, potrzebuje pomocy wielu wolontariuszy. Oprócz typowo ogrodniczych narzędzi jest zegar do mierzenia przelotów gołębi, wiele obiektów wykorzystywanych w tradycyjnych zajęciach, jak rolnictwo, polowania, piwowarstwo, konie. Są też dzwony wykonane przez kościelną odlewnię.
Jednym z pierwszych, wydawało się "dziwnych" eksponatów, był zestaw 20-to metrowych łańcuchów z klamką na jednym końcu, którymi w dawnych czasach mierzono odległości w terenie. Są też dłuższe, ale możliwości ich pomieszczenia w muzeum byłyby dość trudne. Tradycyjne przedmioty charakterystyczne dla Anglii są dobrze reprezentowane.
Kolekcja pułapek na zwierzęta pokazuje barbarzyństwo ówczesnych właścicieli gruntów, a znajdują się tu nawet precyzyjne pułapki na zimorodki. Można obejrzeć piękne drewniane naczynia do pomiaru ilości piwa pochodzące z 80-ciu różnych browarów np. takich jak Hook Norton, Morland i CA Hanley.
Mnóstwo ciekawych "kąsków" np. małe kolejowe, mosiężne lampki do czytania, wraz z pudełkami zapałek, wiele różnych narzędzi kuchennych, ozdobne szpilki do szaszłyków mięsnych, sprzęt weterynaryjny, znaczki mosiężne, karabiny, poprzez specjalną wystawę średniowiecznej ceramiki Brill odkrytej podczas wykopalisk w Waterperry np. duży dzbanek z XIII wieku.
Jest tutaj obszerny zbiór detali dotyczący koni (dzwonki, buty), narzędzi weterynaryjnych, pamiątek ze starych kuchni, pułapki, pistolety alarmowe i wiele innych. Muzeum jest obecnie w fazie znacznego rozwoju, ponieważ miejsca zaczyna już brakować.
Nie ma drugiej takiej kolekcji nigdzie indziej. Muzeum pokazuje smak życia w dawnych czasach, a czasem też udowadnia, że współczesne rozwiązania są dużo mniej pomysłowe niż te niby z prymitywnej przeszłości.
To uczta dla miłośników wsi.
Fot. Danuta Młoźniak - Gardenarium
Piękne zabudowania. I zbiory. A kolekcja na suficie wyeksponowana tak, jak w kolekcjach malarstwa na szkle - też na suficie.
Piękne te narzędzia i ich ekspozycja. Danusiu ty też pokombinuj z sufitem
Z zainteresowaniem przeczytałam ten artykuł i pooglądałam zgromadzone eksponaty. I tak bardzo zaczęłam żałować, że my tak łatwo pozbywamy się takich zabytkowych przedmiotów. Bodaj tylko w Arboretum w Wojsławicach widziałam takie mini - muzeum, że starymi sprzętami i maszynami rolniczymi, Wiele wystawionych tam eksponatów przywoływało wspomnienia. I nie tylko ja je oglądałam z rozrzewnieniem.
Piękne wszystkie eksponaty i dobrze, że sa ludzie, którzy je ratują. W domu rodzinnym byl taki mosiężny spryskiwacz, nie wiem do czego, bo nigdy nie mieliśmy ogrodu. Przepadł.
Pęd ku nowościom spowodował, że ludzie zapomnieli o tym i często takie cenne przedmioty wylądowały na złomowiskach:( Dobrze, że jest moda na zachowanie ich. Popieram modę na odzyskiwanie i nadawanie im dawnego blasku oraz pokazanie do czego służyły.