Danuta Młoźniak

Portal Ogrodowisko stworzyliśmy wspólnie z Michałem (Ronin). Ja od strony merytorycznej (artykuły i porady), Michał od strony informatycznej. Nasz cel: aby wszędzie było piękniej. Zawodowo robię to, co kocham - sadzę rośliny, projektuję ogrody, upiększam innym otoczenie, dom ubieram w kwiaty i liście, wodę i drzewa. Odpoczywam w swoim ogrodzie. Właściwie to większość swojego życia spędziłam w ogrodach, albo o nich myślałam. Ja po prostu żyję ogrodami ! Moje doświadczenie w zakładaniu i pielęgnacji ogrodów oraz ogrodowe podróże, pozwolą mi podzielić się tym z innymi, którzy tak jak ja - chcą mieć piękniej. Zapraszam na stronę Ogrodowisko i http://www.gardenarium.pl

Rodmarton Manor znajduje się w południowej części krainy Cotswold w pobliżu miasta Tetbury w hrabstwie Gloucestershire. Zabytkowa rezydencja z imponującą ilością okien (600), o wyglądzie ogromnego i nieco "strasznego" zamku, była jednym z ostatnich domów zbudowanych w stylu Arts & Crafts przez lokalnych rzemieślników z miejscowego kamienia i drewna. Budowa domu trwała w pierwszej połowie XX wieku przez ponad 20 lat. Jest on najlepszym przykładem idealnego, tradycyjnego sposobu budowania i wyposażenia, gdzie wszystko, łącznie z meblami było wykonane w starym, tradycyjnym stylu.

Wiele osób zaangażowano w budowę tego domu, tworzenie stolarki, kowalstwo, hafty, tapety, malarstwo, ogrodnictwo - a wszystko to zostało zrobione na najwyższym poziomie. Ernest Barnsley i grupa rzemieślników rejonu Cotswold, którzy budowali i wyposażali dom Clauda i Margaret Biddulph, byli odpowiedzialni za ożywienie wielu tradycyjnych rzemiosł zagrożonych wyginięciem.

Cottage Garden to tradycyjne, angielskie, małe i słodkie ogródki przydomowe, ogrodzone drewnianymi płotkami z łukami, pergolami i altanami. Spotykałam je na każdej wyprawie podczas zwiedzania ogrodów angielskich. Śliczne przykłady widziałam w Kornwalii, jednak ten rok najbardziej obfitował w liczne i ciekawe fotografie z Cotswold, dzięki którym mogę przybliżyć ten pasjonujący temat. Cotswold to wyjatkowo piękna kraina łagodnych wzgórz położonych pomiędzy trzema kuszącymi miastami: Stratford-upon-Avon, Bath i Oksfordem.

Miłośnicy ogrodów na pewno znajdą coś do podpatrzenia. Można spacerować po uliczkach i chłonąć atmosferę lub podziwiać. Jestem pewna, że każdy może się zakochać w tym stylu, a pasuje on nawet do krajobrazu Polski. Zwłaszcza gdzieś wśród kwitnących łąk. Znam osobiście taką osobę, która postanowiła tak właśnie zaprojektować swój prywatny ogród.

Moja czerwcowa wyprawa po ogrodach polskich zakończyła się wizytą w pachnącym ogrodzie Jasi. Po przekroczeniu magicznej granicy ukazał mi się widok przypominający sławny dziedziniec ogrodu Christophera Lloyda - Great Dixter. Nigdy nie przypuszczałam, że podobne miejsce znajdę w Polsce. U Jasi nie tylko ogród, ale i wszystkie towarzyszące mu budynki tworzą ten stylowy klimat. Tak, tak. Tutaj na pierwszym miejscu jest właśnie ogród.

Od początku jego tworzenia właścicielka postanowiła, że główną rolę w tym miejscu będzie grał zapach. Tak dobierała wszystkie rośliny, aby uzyskać odpowiedni efekt. To nie jest popularny trend w tworzeniu ogrodów. Każdy lubi zapach, ale odpowiednie dobranie kwiatów wymaga wiedzy, aby rośliny zakwitały w różnym czasie.

Dzidkę poznałam podczas wspólnego wyjazdu do Anglii i zwiedzania wielu cudownych ogrodów w zeszłym roku. Obiecywałyśmy sobie solennie, że kiedyś zorganizujemy w jej ogrodzie spotkanie grupy "zakręconych" ogrodniczek. Ten czas nadszedł dokładnie po roku - w czerwcu. Pogoda nam dopisała.

Do Dzidki zjechały wszystkie dziewczyny: Jasia, Łucja, Ela, Marta, Wiesia i ja. Choć droga była długa to jednak po przekroczeniu furtki zapomniałyśmy o trudach podróży. Zaraz po nas zjawiły się pozostałe uczestniczki angielskiego wyjazdu. Ale głównym bohaterem mojej relacji jest nie nasze spotkanie, ale rajski ogród Dzidki.

Przesiadywanie przy ognisku i pieczenie kiełbasek na patyku nie jest zapewne obce nikomu. Pamiętamy je z czasów dzieciństwa czy harcerstwa, a także spotkań ze znajomymi, niekiedy przy akompaniamencie gitary, gdy pod rozgwieżdżonym niebem wpatrywaliśmy się w niespotykaną magię ognia. Miało to w sobie o wiele więcej uroku niż obecny tradycyjny i popularny grill.

Wygospodarowanie w ogrodzie takiego miejsca wymaga trochę trudu, gdyż powinniśmy sprawdzić obowiązujące przepisy. Gdy już takie miejsce wytypujemy, wykonanie ogniska nie będzie trudne, a każdy z odrobiną chęci i zdolności budowlanych będzie mógł je zrobić.

Są ogrody, w których połączenie sztuki i natury, miejsc dzikich i uprawnych jest tak płynne, że odczuwa się je jak krajobrazy marzeń: naturalne lecz zbyt doskonałe, aby były prawdziwe... Ogród Vann jest jednym z takich inspirujących miejsc... (Sunday Telegraph Magazine - Marzec 2002)

Vann Garden położony jest w hrabstwie Surrey w pobliżu Godalming, to niedaleko od Londynu. Historia Vann sięga XII wieku, natomiast dom został zbudowany w XVI wieku, a nazwa prawdopodobnie pochodzi od słowa "venne" lub "fenne" co oznacza torfowiska. Posiadłość robi wspaniałe wrażenie, zachowały się tutaj fragmenty muru pruskiego. Pracy przy utrzymaniu ogrodu jest tutaj zbyt wiele, jak na jedną osobę. W ciągu ostatnich lat prowadzi się działania mające na celu uproszczenie i ułatwienie utrzymania tego ogrodu. Dowiedzieliśmy się, że utrzymuje go wyłącznie właścicielka z pomocą ogrodnika, który przychodzi 3 razy w tygodniu.

Lilaki (Syringa), nazywane pospolicie lecz nieprawidłowo bzami, to małe drzewa lub krzewy, całkowicie mrozoodporne i łatwe w uprawie, polecane do każdego ogrodu. Pochodzą z rodziny oliwkowatych (Oleaceae) i zupełnie nie są spokrewnione z bzem (Sambucus), a z ligustrem. Wiosną wydają masę kwiatów, które ukazują się na krzewach od maja aż do późnej wiosny. Większość kwiatów ma przepiękny, mocny zapach. Lilaki wymagają nieco uwagi, jednak nie są aż tak wymagające w pielęgnacji, nie cierpią także w zasadzie na żadne choroby i szkodniki.

Chelsea Flower Show to ogromne wydarzenie w branży ogrodowej, w którym każdy z projektantów ogrodów pokazowych potrzebuje trochę szczęścia. Nie zawsze jury ocenia tak jak publiczność lub przyjaciele z branży. Czasem tylko niewielka różnica między ogrodami przesądza o złotym medalu. Tylko jeden ogród wygrywa Best in Show w RHS Chelsea Flower Show. Trzeba mieć w tym dużo szczęścia, talentu i w większości z nich - umiejętności.

Napięcie stało się nie do zniesienia we wtorek, kiedy RHS ogłosiło wszystkie ważne nagrody Best in Show. Wtedy dla projektantów nadchodzi chwila refleksji i wytchnienia. Wystarczy trochę czasu do zastanowienia się nad całym doświadczeniem z wystawą w Chelsea. Przecież udało się fantastycznie zbudować ogród dzięki pomocy kontrahentów i wspaniałego zespołu. Bez względu na medal, jaki dostaną projektanci - są oni naprawdę dumni z sukcesu i morderczej, nerwowej pracy. Czasem wydaje się, że to istne szaleństwo.

Wizyta na wystawie Chelsea Flower Show w Londynie to dla miłośników kwiatów i ogrodów wielkie przeżycie. W tym roku, jak zwykle pojechaliśmy w zwiększonym składzie, aby wszystko zdążyć zobaczyć i zrobić jak najwięcej zdjęć. Są one potem inspiracją dla wielu osób pragnącących upiększyć swoje ogrody, no i przede wszystkim także dla mnie samej. W poszukiwaniu nowych trendów zawsze chętnie wybiorę się w świat. Dzięki zdjęciom mogę potem pisać artykuły prawie na każdy ogrodowy temat.

Ogrody pokazowe w Polsce zaczynają się rozwijać. Ogrodnicy i szkółkarze zapełniają powoli tę lukę. Taka forma spędzania wolnego czasu przez całe rodziny jest cenna pod względem edukacyjnym, estetycznym a także przyrodniczym.

Miłośnikom kwiatów pozwala spotkać się w ciekawym i inspirującym miejscu, wymienić opinie i doświadczenia, a także pospacerować wśród wijących się ścieżek i malowniczych widoków ciesząc oczy kolorami i kształtami. Można tutaj szukać inspiracji, ciekawych zestawień roślin, a nawet elementów architektury ogrodowej.