Widok na Rill Garden od strony Lime Alee Wollerton Old Hall Garden jest tym ogrodem, w którym mogłabym zamieszkać. Kiedykolwiek o nim pomyślę, albo rozmawiam, uśmiech pojawia się natychmiast. Ogród zrobił na mnie niezapomniane wrażenie kiedy go po pierwszy raz zobaczyłam i trwa to do dziś.

Najchętniej przeniosłabym jego cząstkę do siebie, lecz z powodu powierzchni - nie dam rady. Ale dumna jestem, że w pewien sposób niektóre fragmenty mojego osobistego zakątka, są nieco podobne, chociażby poprzez użycie takiej ilości powtarzalnych elementów, jakimi są bukszpanowe kule. No i zamiłowanie do zakątków z ławkami.

Co mnie w nim tak urzekło ? Otóż przede wszystkim jego osiowy podział. Taki plan ogrodu wydaje się bardzo ciekawy, różne ogrodowe pokoje (jest ich 16) pokazują na każdym kroku jakąś niespodziankę, kolejny widok, kolejną kompozycję, wyeksponowane cudne drzewo, ciekawe, niespotykane rośliny, wgłębniki i zakątki, często z ławkami, altanami lub wodą. Jednym słowem - subtelne wariacje.

Rill Garden Sporo tutaj uroczych altanek, niezwykle słodko urządzonych, jak dla małych księżniczek i dodatkowo bardzo uroczo obsadzonych roślinnością, która aż kipi od ilości kwiatów, owadów i zapachu.

Z jednej, największej roztacza się zachwycający widok. Nareszcie w tym roku nie było tylu ludzi i mogłam spokojnie tam usiąść i napawać się spokojną taflą wody, szmerem cichej kaskady, wielkimi kulami które prawie wiszą nad wodą. Przede wszystkim niesłychany ład i konsekwencja, zarówno w użytych materiałach budowlanych i detalach (spękane drewno, lokalny kamień, antyki w ogrodzie), jak i w wyborze roślin.

Jeśli alejka po obu stronach ścieżki - to z samej kocimiętki, jeśli aleja drzew - to jednakowe, jeśli nawet kwiatowa łąka - to też skomponowana idealnie, tylko biel, róż, żółty i niebieski, no i wszechobecna zieleń. I wszystko wygląda, jakby to stworzyła natura. Do tego kępy wspaniałych brzóz z atrakcyjną korą. Mowa tutaj o Croft Garden, który znajduje się jakby oddzielnie i jest najnowszym dziełem właściciela i ogrodników.

Niesamowita kompozycja majowa z wykorzystaniem irysów, żółtolistnej turzycy, fioletowego pszonaka i wilczomlecza W maju po raz pierwszy odwiedziłam wszystkie części ogrodu, bo wreszcie na wszystko starczyło czasu.

Dokładny opis ogrodu z mojej poprzedniej wizyty znajduje się Tutaj.

Popatrzcie także na plan ogrodu. Na pewno pozwoli Wam zorientować się w tym skomplikowanym, ale jakże atrakcyjnym podziale.

Kontynuując temat Croft Garden, wchodzi się tam poprzez Long Walk, w której po obu stronach wąskiego trawnika posadzono wysokie ostrosłupy z cisa. Za pierwszym razem, kiedy byłam latem - kwitły tam powojniki, floksy i dalie, wiosną zaś kolory albo już zniknęły (przekwitnięte tulipany), albo dopiero budziły się w większości do życia. W pąkach były róże, budleje, krwawniki i bylice. Zza cisów nieśmiało kończyły kwitnienie wielkokwiatowe, różowe magnolie. Kwitły irysy, pszonaki i drzewiaste peonie.

The Croft Garden Przekraczając furtkę wkracza się w zupełnie inny świat. Idealnie równe topiary zamieniają się w pięknie szumiące brzozy, wystrzyżony trawnik powoli przechodzi w łąkę. Bardzo byłam tej części ogrodu ciekawa i nie zawiodłam się.

Wędrówka rozpoczęła się wąską dróżką po trawniku wśród soczyście zielonych krzewów. Na bocznych rabatach kwitły między innymi kaliny, serduszka, wielosiły, bodziszki, azalie i różaneczniki, po drodze stała stara tekowa ławka, gdzie w cieniu można było odpocząć.

Nie brakowało ciekawych odmian drzew. Moja uwaga skupiła się na wiszącym, ciekawym w pokroju grujeczniku (Cercidyphyllum japonicum 'Pedula').

Croft Garden i ludzie w płóciennych kapeluszach Dalszy układ tej części jest czytelny, ale ścieżka staje się dzika i roślinność także. Niby wszystko naturalne, ale jednak pod kontrolą. Na kwietnej łące kwitnie dzika pietruszka, Persicaria bistorta 'Superba', sporo tutaj jeszcze narcyzów i 'bluebellesów', posadzonych okazałymi kępami. Zauważyłam nawet rzadko spotykane storczyki.

Gdzieś na końcu ogrodu jest także kompost, czyli wszystko co do uprawy potrzebne. Na ukrytej wśród dzikich kwiatów łące, nad naturalnym bajorkiem stoi sobie ławka, a na niej odpoczywają ludzie w płóciennych kapeluszach. Jakie to urocze... i relaksujące. Chciałoby się położyć na trawie i patrzeć w niebo. Nad głową mielibyśmy urokliwe, białe obłoczki i delikatne promyki słońca przeświecające przez korony drzew.

Okazałe maki W stawiku na pewno nie brakuje różnych stworzeń, można je zaobserwować patrząc z przerzuconego przez wodę, drewnianego mostku. Gdzieniegdzie wśród zieleni przewijają się plamy purpury. Jest to albo ozdobny rabarbar albo duże drzewo. Ze spaceru po innym świecie wracam do ogrodu po ziemnych, podkreślonych kłodami, szerokich schodach. Znów jestem wśród topiarów.

To całkiem inny świat i nie wiem na jaki się zdecydować. Tam odczuwam spokój, a tu chęć do działania i zmian. Na murach powojniki i pruszniki, na rabatach maki. No i wreszcie upragniona, masywna altana z szarego, spękanego drewna, które tak lubię. Ten widok nie ma sobie równych.

Wielki, prostokątny staw, w oddali wąski kanał i prostokąty wodnych irysów, a na obrzeżach wgłębnika na samym końcu widoku - białe, kwitnące wisterie. No cóż - w większości były jeszcze w pąkach, ale można sobie wyobrazić co będzie za chwilę.

Dzika pietruszka, czyli trybula leśna (Anthriscus sylvestris) Czas odwiedzin powoli się kończy, jeszcze szybka wizyta w warzywniku, ale przechodząc cienistym ogrodem (The Shade Garden) zauważyłam, że kwitną już jarzmianki, żywokost lekarski, trójlisty, srebrniki, botaniczne, czerwone tulipany, kokorycze, kokoryczki, brunnery i jaskry. Spod ziemi wyszły kolorowe liście funkii.

Ale bezwględną gwiazdą maja okazała się leśna trybula (Anthriscus sylvestris), z pierzastymi liśćmi i baldachowatymi, białymi kwiatami. Jest rośliną wskaźnikową dla siedlisk bogatych w azot i jeśli takie spotka, szybko się rozsiewa. Jest rośliną jednoroczną i potrafi być ekspansywna. Odmiana ogrodowa ‘Raven’s Wing’ ma bordowo-fioletowe liście.

Rzeka irysów W warzywniku od zeszłego roku sporo się zmieniło. Został podzielony na duże grządki, gdzie rosła kolorowa sałata, widać też było już buraki. Wolne pola zostały obsiane roślinami na zielony nawóz. Głównego ogrodnika Wollerton bardzo pasjonuje ogrodnictwo organiczne. Obok warzywnika urokliwy wiejski domek z kocimiętkową alejką. Ogród dostarcza żywności do małego barku przy ogrodzie, który prowadzi syn właścicieli.

Na obrzeżach warzywnika ciemne kwiaty kielichowca wonnego Sinocalycalycanthus raulstonii 'Hartlage Wine' (dawniej Calycanthus chinensis)... I pomyśleć, że kiedyś miałam inną odmianę i ją wyrzuciłam. No cóż - "Polak mądry po szkodzie". Te kwiaty mogą zachwycić. Są wielkie, purpurowe, podobne do magnolii i oferują lekki, przyjemny zapach.

Koniec spaceru po tym ogrodzie miał miejsce w sklepie, gdzie zakupiłam kilka roślin, między innymi kwitnący już u mnie na hidcotowej Anthemis tinctoria 'Sauce Hollandaise'. W sklepie można kupić prawie wszystkie rośliny, które tam rosną, samych szałwii jest 81.

W drodze do autokaru pożegnał nas zapach falującej rzeki tęczowych, bródkowych irysów. Będę tam wracać...

Fot. Danuta Młoźniak - Gardenarium

Słowa kluczowe: ogrody angielskie
10 komentarzy:
kaisog1 11:40, 14 gru 2012

Oglądałam ten ogród z zapartym tchem. Jedno tylko mi się nasunęło - perfekcja. Przecudny podział, przecudowne detale no i te żywopłoty, płotki, ławeczki.... O kulach bukszpanowych nie będę pisać bo one mówią same za siebie :D Być chociaż raz w takim ogrodzie.... ehhhh

KasiaWB 12:38, 14 gru 2012

Jeden z najpiękniejszych ogrodów :) a ileż inspiracji :) mogłabym tam zamieszkać ;) p.s. Danusiu - czy stąd pochodzi pszonak Erysimum "Gold"? ;)

Danuta Młoźniak 12:56, 14 gru 2012

Nie jestem pewna, czy stamtąd. Kupiłam tam sporo roślin, zresztą inni uczestnicy też. Jest tam wielki wybór ciekawych odmian bylin.

Pszczelarnia 14:14, 14 gru 2012

Ja miałam szczęście i tam byłam. I co zrobiło na mnie największe wrażenie? Ten ogród jest taki nabrzmiały od roślin i detali, zwarty, ma wytyczone granice - bardzo przytulny. Mnie zachwyciła duża ilość ławek i altan do odpoczynku i spędzania czasu (gazety, książki, poduchy, siedziska) oraz wiszące dosłownie wszędzie lampiony i latarenki - już wyobrażam sobie jak płoną wszystkie po zmroku. Znakomicie urządzone bistro-kafejka - wyrafinowana prostota tkanin, porcelany i grafik na ścianie. I te świeże bukiety kwiatów - wszędzie. Warzywnika i domku wiejskiego nie widziałam - wielka szkoda. Nieśmiało dodam, że to taka bombonierka (angielska) - a przecież wiemy jak wygląda nasza ulubiona bombonierka tutaj! Znakomite obie, zawierają najlepsze praliny.

Sebek 15:48, 14 gru 2012

Również przeczytałem artykuł z zapartych tchem, ale również w takim stanie go zwiedziłem - jest tam jak we śnie - i mogę śmiało powiedzieć, że to mój ulubiony angielski ogród :)

Urszulla 19:52, 14 gru 2012

Dla mnie zachwycające te poduchy nad wodą i architektura ogrodu.....ławeczki i inne cudeńka......kwitnące irysy......wiele wspaniałych inspiracji:)

mira 20:11, 14 gru 2012

Danusiu ależ dynamiczny komentarz :D !!! świetny wczytywałam się w słowa i patrzyłam na zakątki głównie ławki i altanki no i szkukałam księżniczki :D ale najbardziej podoba mi się połączenie swobodnej formy z formalną - wreszcie coś pomieszane choć tak poukładane - pozdrawiam

beta 07:40, 17 gru 2012

Danusiu:-) przeczytałam artykuł z zapartym tchem...zdjęcia obejrzałam z rozdziawionym dziobem... przepiękny ogród...mam nowe marzenie...:-)

pozdrawiam i dziękuję:-)

Małgorzata Kubiszewska 11:23, 21 gru 2012

Odżyły wspomnienia fantastycznej wycieczki :) Ten ogród wywarł na mnie ogromne wrażenie i jest źródłem inspiracji.

Irena Miłek 13:32, 28 gru 2012

Wspaniały artykuł! zdjęcia oglądałam z zapartym tchem, nie umiem powiedzieć, co najbardziej mnie zachwyca, chyba wszystko równocześnie!