Ogród rustykalny słusznie kojarzy się z sielską wsią. Ale wcale nie musi być na wsi zakładany. Równie dobrze może znajdować się w mieście, aby tylko pasował do architektury domu. Wspaniale będzie się prezentował przy domu z surowych bali, białej chatce krytej strzechą czy domu o tradycyjnej architekturze. Przytulny domek pośród kolorowych kwiatów - to uosobienie wiejskiego stylu.
W ogrodzie wiejskim będzie rosło mnóstwo kolorowych, często pachnących kwiatów. Kwiatowe rabaty umieszczamy na froncie domu lub w pobliżu miejsc odpoczynku. Polecam zaplanować klomby z kwiatami o mocnych, nasyconych barwach, np. malwy, ostróżki, dziewanny, dalie, naparstnice, róże, słoneczniki, funkie, łubiny, astry, lwie paszcze, maciejkę.
Z krzewów wcześnie kwitnące forsycje, upojnie pachnące latem jaśminowce i niebiesko-różowe hortensje, a na płot pnące róże z dodatkiem powojników.
Na rabatach kwiatowych dodajemy cebulowe, kwitnące wiosną (tulipany i narcyzy) oraz latem (czosnki i lilie). Jesienią zaś niech zakwitną rudbekie. Kwiatowe rabaty otaczamy kwitnącymi obwódkami z jednorocznych heliotropów, lobelii, aksamitek lub pachnących smagliczek.
Z tyłu domu polecam założyć grządki warzywne z sałatą, szczypiorkiem, poziomkami. Grządki ziołowe zapewnią aromat, a mały sad z kwitnącymi jabłoniami łatwo dostępne owoce. Jeśli nie ma na niego miejsca posadźmy choćby jedną jabłoń lub gruszę. Pod drzewem postawmy drewnianą lub drucianą ławkę.
Na oknach domu dodajmy skrzynki, doniczki lub kosze z pelargoniami i heliotropami, na pergolach lu ścianach bujne pnącza. Jako dodatki polecam stare konewki, pękate stare beczki, gliniane lub żeliwne garnki, drewniane rzeźby od lokalnych artystów, wiklinowe płotki i kosze.
Dobrze będzie wyglądał naturalny, owalny w kształcie staw, z bogato obsadzonymi brzegami np. kaczeńce, irysy, krwawnice - idealne rośliny na brzeg, który zapewni urocze, spokojne uzupełnienie ogrodu.
Trawnika w ogrodzie rustykalnym może w ogóle nie być, a jeśli jest, to z dodatkiem stokrotek lub zastąpiony kwietną łąką koszoną raz w roku.
Zaprojektowanie ogrodu w stylu rustykalnym nie jest trudne, ważne aby tylko wszystkie elementy zostały dobrane w tym stylu. Jak zostaną ułożone, nie jest już tak istotne. W ogrodzie rustykalnym dopuszczalny jest kolorystyczny i artystyczny nieład, a jego kompozycja charakteryzuje się swobodą i bogactwem gatunków kwiatów i kolorów.
Lista najpopularniejszych roślin do ogrodów rustykalnych: nagietki, naparstnice, ostróżki, słoneczniki, cynie, kosmosy, szałwie, peonie, wieczorniki damskie, dalie, lilie, krwawniki, maki, malwy, pysznogłówki, floksy, astry, goździki, łubiny, maciejka,irysy, jeżówki, powojniki, hortensje, jaśminowce.
Napiszcie proszę, jakie rośliny lub ich zestawienia najbardziej kojarzą się Wam z sielską wsią lub starodawnym "ogródkiem babci". Jestem bardzo ciekawa Waszych wspomnień.
Fot. Danuta Młoźniak - Gardenarium
Moje klimaty Danusiu.....pozdrawiam
Gdybym miała możliwości, taki ogród też znalazłby się wśród moich ulubionych. Najlepiej na wyciągnięcie ręki i ...nosa z powodu upojnych zapachów maciejki i wieczornika damskiego oraz lilii.
"Starodawny ogródek babci" - piwonie, róże, lilie i zioła. I płotki drewniane, brak trawnika. I koniecznie ganek ocieniony dzikim winem ze skrytką na klucz do domu. Krzewów nie pamiętam żadnych poza różami. Ale lipy pamiętam.
A sad z gruszkami najwcześniejszymi "małgorzatkami" i warzywnik ze słodką marchewką - to gdzieś dalej były.
Mój ogródek Babci to stary sad jabłoniowy z papierówkami, kosztelami i twardymi "żelaźniakami", doły pokopane przez kury i wielkie krzaki porzeczek uginające się pod ciężarem owoców. Kwiatów było mało, ale "złote kule" pamiętam dobrze.
Potem ja przejęłam ten ogródek i pojawiło się o wiele więcej kwiatów, głównie bylin.
Danusiu, takie właśnie blaszane dodatki zbieram, choć mój ogródek bardziej podmiejski niż wiejski. Fajny artykuł :)
Wiejski ogródek to dla mnie przede wszystkim malwy i sad wiśniowy. I wielka renkloda, na którą się wspinaliśmy :)
A ja z kolei jako dziecko budowałam domek w koronie wiśni, była tam "czarcia miotła" i wyjątkowo gęste gałązki. Idealne miejsce na ukrycie się wysoko. Uwielbiałam wspinać się na drzewa.
No proszę, też to uwielbiałam. Ogród moje babci, to wiśnie i malwy głównie, potem jabłka i warzywa, przede wszystkim pomidory i ogórki, kwiaty jakoś na drugim miejscu były, był wiejski, ale bardzo nastawiony na produkcję własnej żywności. Zatem nie zapach, a smak tych wiśni mam do dziś:)chociaż nie...ich zapach też był i później herbata z konfitura z wiśni, zawsze po kąpieli:)
W ogrodzie mojej babci były piwonie, takie bardzo wysokie żółte kwiaty sadzone wzdłuż płotu, i takie kwiatki co wyglądały jakby były już ususzone, miały rożne raczej spokojne kolory. Kwiaty były wymieszane z zielonym groszkiem i kukurydza. Było cudownie ...
A co teraz mamy w ogrodach rustykalnych?
U mojej babci w ogrodzie była jeszcze studnia cembrowina, taka na korbę, a woda w niej lodowata :D Ach jaka to była uciecha latem, kręciło się dwiema rekami, bo człek mały i niepozorny ale energii w człowieku za trzech :D I papierówka stara była, do wspinania (i spadania czasem ;)) i porzeczki były, białe, czerwone, i agrest zielony i czerwony, i śliwka węgierka, taka prawdziwa ... Ech, pięknie było :)
Czekamy na dalsze wspomnienia "babcinych" ogródków. Ależ pięknie jest przypomnieć sobie dzieciństwo.
A ogród mojej babci to kąpanie się w blaszanej balii w czasie upałów i zajadanie "klapsów" gruszek w samych majtkach bo sok leciał po rękach do łokci i całym brzuchu;) mniam na to wspomnienie... i u mnie już też taka grusza posadzona... może moje wnuki też będą miały takie wspomnienia?
Ja miałam dwie babcie na wsi u jednej tu gdzie teraz mój ogród powstaje - była łąka na której pasła się krowa i gęsi, kwiatów i trawy przy domu nie było tylko klepisko, które rozgrzebywały kury i po deszczu robiło się błocko. Była jedna szara reneta, którą staram się ratować jeszcze i wiśnia, której dawno nie ma, a na pniaczku zrobiłam skalniak w stylu leśnym;) U drugiej babci ogródek połączony był z sadem ogromnym jabłoniowo - czereśniowym z porzeczkami i agrestem, orzechem na którym się siedziało godzinami i wiatr huśtał. Pod oknami grządki z kwiatkami, róże niezapominajki i rabarbar. Sady kwitnące wiosną, ulubione kwiaty jabłonek. To po tej babci mam zamiłowanie do kwitnących roślin i zarażam teraz tą drugą robiąc ogród na klepisku i ornym polu - to trudne bo do tej pory babcia lubiła tylko te rośliny, które da się zjeść, ale miała ciężkie życie więc to rozumiem. Tak zapamiętałam wieś z dzieciństwa :D
Ja nie musiałam chodzic do ogrodu Babci, bo wychowałam się we wiejskim ogrodzie. Pamiętam, że rosły w nim przede wszystkim drzewa owocowe; śliwy węgierki, jabłonie: papierówka, sztetynka, malinówka, krąselka.....grusza klapsa, brzoskwinie.....a pod nimi, w części ozdobnej rabaty kwiatowe, a w drugiej częsci warzywa. Rabatki były niewielkie wypełnione na wiosnę cebulowymi - narcyzami, żonkilami, szfirkami i tulipanami. Rarytasem były białe hiacynty. Potem te same rabatki zakwitały lewkoniami, lwie paszcze prawie mnie pożerały, wszystkie barwy tęczy pokazywały astry, a królowały przepiekne cynie. W rogu pod papierówką pyszniła się przepiekna róża o delikatnym bladoróżowym kolorze, cudownie pachnąca. Pod płotem rosły piwonie; białe różowe i czerwone, tuż obok floksy o duszącym, jak dla małej dziewczynki, zapachu. Pod ścianą domu,jakby przyklejona, maciejka, której zapach wieczorem wdzierał się do pokoju, przez otwarte okno. Nad nią, królowały malwy, pochylające się po deszczu na ściężkę. Ścieżka ta była oddzielona od rabat żywopłocikiem z bukszpanu, sadzonkowanego przez moją Mamę.
Rosła też tajemnicza i ślicznie pachnąca Różą Jerychońska, sprowadzona z Małopolski.......potem jak dorosłam to okazało sie, że to wiciokrzew....nie wiem dlaczego moja Mama tak nazwała to pnącze:) Lipiec kojarzy mi się z duszacym zapachem lilii św Józefa...biale...cudowne. Jesień witała kolorowymi marcinkami i chryzantemami, którymi przybieraliśmy groby. W zimowe wieczory zajadaliśmy się powidłami ze śliwek i wiśniowymi konfiturami. Obiadki kończyły sie aromatycznymi kompocikami. Półki w piwnicy uginały sie od wszelakich, warzywnych i owocowych przetworów.
Pamietam jak posadziłam wyrzuconą przez mojego Tatę za plot, dziczkę śliwy.......korzeniami do góry:P:P
W moim ogrodzie najstarsze bukszpany, to bukszpany ukorzenione przez moją Mamę:)
Ach te wspomnienia....łezka się w oku kręci......nie ma juz tego ogrodu.......ale nie ma już jego Twórców...Mamy i Taty......
Wspominajcie dalej, łezka się w oku kręci i przypominają się obrazy z dzieciństwa.
Starodawny ogródek babci? Ja mam w oczach kilka ogrodów z wczesnego dzieciństwa i zapamiętałam układ ogrodu i kwiaty jakie rosły no i smak papierówek - kiedyś to weryfikowałam i rzeczywiście tak było -
zatem rząd wielkich dalii - większych ze 2 razy ode mnie ale zawsze intrygujące bo dawały wiele płatków do zabawy, ogród kwiatowy i warzywnik oddzielony płotkiem od reszty coby kury nie wydziobały - a tam głównie zapamiętałam lwie paszczki w szalonej ilości, nagietki,nasturcje, foksy, lewkonie i mieczyki
inny ogród w mieście ale sielski z całym szpalerem lilii smolinosy i lilie inne białe - to pewnie był lipiec
w innym bardziej miejskim były głównie krzaki różne jednak bzów szaleńczo pachnących i jaśminowców nie zapomnę - pamiętam bo dostałam wielki bukiet a to było coś
a jeszcze inny w środku dużego miasta to już było dla mnie cudo zwłaszcza że tam mi było wszystko wolno czyli mogłam rwać co chciałam - przy starej kamienicy od tyłu była tylko ścieżka wkoło wielkiej rabaty - ścieżka prowadziła do ławki, a na tej rabacie masa, masa kosmosów, rudbeki jakiś słoneczniczków, jakiś drobnych ostróżek, floksów, nagietki a siatkę porastały nasturcje i groszki pachnące , a przy boku kamienicy był wielki bez - zachodzę tam nieraz bez jest nadal choć opitolony a ogród wspomnień hmm - kilka blaszaków garaży i zaniedbany teren przy tej kamienicy wolę nie patrzeć wydaje mi się że dawniej o wiele więcej się siało kwiatów jednorocznych a może same się nawet wysiewały - tego nie wiem
Szałwie, cynie, róże koloru morelowego, floksy i nieśmiertelne aksamitki. A to wszystko w prostokątnych grządkach ze ścieżkami pomiędzy nimi.
To babcia właśnie zaszczepiła we mnie miłość do ogrodu.Najwcześniejsze moje wspomnienie z dzieciństwa to letnie popołudnie z babcią w małym ogródku przy starej kamienicy w mieście. Wokół duszny gąszcz roślin, w ustach smak winogron rosnących na murze. Potem były inne babcine ogrody, nauka wysiewania warzyw i kwiatów równiutko pod sznurek, zbieranie rudbeki do wazonu, kichanie nosem osmalonym liliowym pyłkiem. Rozmowy i bycie z wyrozumiałą miłością babci. Musiało minąć 30 lat bym wróciła do ogrodu. 30 lat w których wydawało mi się ze jestem dziewczyną z miasta, która nie brudzi rąk ziemią. Ogród jak terapia budzi uśpione wspomnienia, przywraca zapachy dzieciństwa.
Ogródek był "tylko" działkowy, ale z wielkim sentymentem wspominam białe lilie sw. Józefa oraz margaretki pełne, które jakoś nie chcą zadomowic się w moim ogrodzie.
Czytając wspomninia z dzieciństwa zastanawiam się co będzie wspominać obecne pokolenie, spędzające czas z nosem przed kompem, usilnie z tym walczę.
Nigdy nie miałam babci na wsi, ale skojarzenia z wiejskim ogrodem to nagietki, malwy, cynie, kosmosy i wszystkie te kwiaty późnego lata, rudbekie, wysoki topinambur kwitnący na żółto, słoneczniki, brak nienagannego trawnika, raczej naprzemienne fragmenty trawy i gołej piaszczystej ziemi, koniecznie studnia z drewnianym daszkiem, wokół dużo kolorów, zapachów i pszczół.....:-) Pozdrawiam !
Moim wspomnieniem jest ogród mojego Dziadka, taki miejsko-podmiejski. Co pamiętam? Wszystko, ale najbardziej radosne nagietki i zapach kopru. Na osobne wspomnienie zasługuje malinowy chruśniak i choć nie znałam jeszcze wiersza "W malinowym chruśniaku", było w nim tak jak w poezji - "...Zapodziani po głowy, przez długie godziny Zrywaliśmy przybyłe tej nocy maliny." Wiersz przypomina mi się co dwa dni, przy zbieraniu malin...
Danusiu, dziękuję Ci za ten artykuł. Do dwudziestego roku życia mieszkałam na wsi w gospodarstwie rolnym. Mieszkaliśmy z Dziadkami w jednym podwórku. Całą żywność jaką spożywaliśmy my i nasze zwierzęta produkowaliśmy sami. Idealny świat, tak teraz myślę- wtedy nie, bo moje koleżanki miały czas wolny, ja miałam obowiązki. Wynika z tego, że było mnóstwo warzyw i owoców, były też kwiaty, bo i były ule z pszczołami :) Dziadek zmarł- pszczoły uciekły. Kwiaty to głównie narcyzy, piwonie, floksy białe, mnóstwo nawłoci, mnóstwo miesięcznicy a także jaśminowce i lilaki....brakuje mi tego wszystkiego. Teraz mieszka tam moja Siostra, ogrodziła się betonowym płotem a wokół miliony tujek.......i idealny zielony trawniczek, bo oczywiście nie ma ani jednego zwierzaka. Został tylko stary dom Dziadków, którego obwąchuję ilekroć tam jestem :)
Super artykuł Danusiu :) U mojej babci był sad wiśniowy, były też gruszki i piękne lipy, których kwiaty babcia suszyła...w ogródku warzywnym było wszystko, podobno jak miałam dwa lata to biegałam do ogrodu i zrywałam ogórki-jadłam niemyte, nieobrane z piachem i nigdy nie chorowałam :) Koło domu rosły głównie krzewy róż pnących i jaśminowców, z kwiatów nagietki, malwy, goździki, astry, słoneczniki i cynie; ale najbardziej pamiętam trawnik-łączkę, w którym rosły co roku niesamowite ilości rumianku, który babcia również suszyła :)
Ja wspominam ogród mojego wujostwa, przy lesie, gdzie rosły kostrzewy i wrzosy, młode sosenki, a w ogrodzie rosły wysokie grusze, a na nich huśtawka, były wydzielone ogródki z kwiatami głównie jednorocznymi, pamiętam aksamitki, takie białobrzegie wilczomlecze, nagietki, nasturcje, rosło dużo łubinów i białych lili, dziewanny, a w warzywniku nigdy nie zabrakło krzaków białej porzeczki, malin, sałaty, rzodkiewek, ogórków, brukselki i świeżej mięty, a na drewnianym płocie wisiały ceramiczne wazony, wianki, konewki i kanki na mleko:)
Działkę, na której wybudowaliśmy dom odziedziczyliśmy własnie po babci, za jej czasów był tu piękny sad z drzewami owocowymi, miedzy którymi rósł agrest, białe i czerwone porzeczki..pod siatką rosły dziko-rosnące maliny. Dwa wielkie włoskie orzechy bujały się na samym środku ogrodu. Miała również ogródek warzywny, z którego rwało się bezpośrednio marchewki, groszek, rzodkiewki. Cały ogródek wkoło otoczony był słonecznikami.
Stał też taki mały domek - letniaczek, obrośnięty winogronem, w którym babcia miała taką kuchnię węglową i bardzo często gotowała na niej pyszne obiady. Wieczorami zaparzała w dzbanuszku czarną herbatę. Siadaliśmy i patrzyliśmy na rabatki, na których rosły najróżniejsze sielskie kwiatki: tulipany, narcyzy, szafirki, fiołki, malwy, róże, łubiny, piwonie, goździki, cynie, dalie, ostróżki,orliki, gdzieniegdzie przebijał się rumianek pomieszany z makami, a jaśmin pachniał z daleka.
Babcia opowiadała nam zawsze ciekawe historie ze swojego życia. Ech to były czasy...teraz wszystko zostało zrównane z ziemią z powodu budowy. Jedynie co nam zostało to wielka choinka przed domem, obok niej jaśmin i gdzieś tam pod płotem winogrona, a chrzan rozplenił się jak zielsko. Musimy zaczynać od nowa.
Właśnie sobie uświadomiłam, że wychowując się na wsi Babcię miałam "miastową" Raz w życiu dostałam od niej garść rodzynków. Jakie dobre były te rodzynki.
Całe moje dzieciństwo to wiejskie ogródki, warzywniki, sad, pola uprawne i ogromna przestrzeń do życia. Dziś mieszkam w mieście ale brakuję mi tej przestrzeni i tego klimatu. Dlatego na wsi urządzam sobie gniazdko na starość a zachowane po porzednikach ogrodu gatunki kwiatów, tak zwane żelazne starannie pielęgnuję.
W sadzie jest papierówka, kosztale, malinówki, węgierki, złota reneta. Drzewa są stare ale po przycięciu nabrały wigoru. Chyba je uratujemy.
Przed domem w płocie podwórka rośnie lipa i jesion. Ponoć lipę posadzono gdy gospodarzom urodziła się córka a jesion gdy syn.
Przeczytałam o swoim ogrodzie : ) i te stokrotki w trawie (u mnie to samo),
Uroczy klimat trawnika, fajnie gdy są jeszcze rośliny cebulowe, np. krokusy.