
Wielokrotnie zastanawiałam się, która pora roku jest sercu mojemu najbliższa. Zadaję sobie to pytanie, bo lubię i jesień, kiedy spadają liście i życie się chowa, zimę za ośnieżone gałązki i ptaki co przylatują blisko, do karmnika. Lato oczywiście też, za wszystko, ale najbliższa jest mi wiosna. Bo szronem czy śniegiem mogę się nasycić w ciągu tygodnia, jesiennymi kolorami też, a wiosny zawsze mi mało. Już jak teraz o niej myślę zaczynam mieć wypieki na twarzy. Czy Państwo też? Czy serce szybciej już bije?