Holly Hedge Border Cudowny ogród Coton Manor Garden został już szczegółowo opisany na Ogrodowisku przez Gabrielę. Poprzedni artykuł znajduje się tutaj.

Trudno jest coś dodać, bo byliśmy w tym samym okresie, jednak być może z powodu opóźnionego sezonu, przynajmniej część roślin będzie się różniła. Opowiem więc swoje wrażenie z tego ogrodu, pomijając jego historię.

Tego dnia był straszny upał, niedawna poprawa pogody po zimnej wiośnie i wyraźnym opóźnieniu wszystkiego, co już w tym czasie powinno kwitnąć. Na początku stara tablica z nazwą ogrodu i oczywiście zdjęcie, żeby nie było wątpliwości, potem placyk, sklepy i kawiarenka.

Plan ogrodu

Jak zwykle rozpoczęłam "zwiedzanie" od sklepiku z roślinami, być może coś tam na mnie czekało niespotykanego. Zachwyciłam się bratkiem Viola 'Etain' - żółtym z fioletową obwódką wokół każdego płatka, następna była Primula 'Francisca' o niesamowicie zielonych, karbowanych kwiatach (zdaje się nabyłam już taką w ogrodzie w Barnsdale), ale nic to, rozważałam jej zakup.

Orliki i wilczomlecze Patrzyłam na brunnerę 'Mister Morse' oczywiście miała białe kwiaty i serduszkę też o kwiatach białych. Co kupiłam - powiem na końcu relacji. Pozytywnie nastawiona udałam się na prawdziwe zwiedzanie ogrodu, bo czas leciał szybko, a miałam tylko dwie godziny.

Nerwowo zaglądałam w plan ogrodu, wypatrywałam też innych uczestników wycieczki, ale nie widziałam - rozpierzchli się gdzieś po różnych zakątkach. A ja zbyt mocna w mapach nie jestem. Spotkałam "gadającą" papugę, ale jej przecież o drogę nie zapytam. Trzeba było sobie radzić samej.

Rozpoczęłam od rzucenia okiem na wspaniały kamienny dom, na donice przed wejściem (obsadzone bukszpanami) i udałam się w okolice angielskiej rabaty, na której o tej porze kwitły czosnki, wilczomlecze, fioletowe pszonaki, a z muru cicho szemrało ciurkadełko dostarczając ochłody w ten upalny dzień.

Powojnik wielkokwiatowy Mury pokrywały kwitnące botaniczne powojniki, ale róż nie było jeszcze wcale. Spodobały mi się kamienne bukiety, malowniczo porośnięte mchami i rudymi porostami. Także kamienne ławki ustawione na tarasie nad wodą. Zabrakło mi tutaj nieco koloru i choć lubię wszechobecną biel, to jednak przydałoby się trochę różu dla ożywienia. Sytuację ratowały czosnki.

Kanciki, tak jak pisała Gabriela - strasznie wysokie i idealne, bardzo ozdobne. Na rabatach zauważyłam znane mi już podpory z leszczyny, która zaczęła puszczać liście.

Nad wodą pyszniły się przycięte w stożek iglaki i świeża zieleń młodych liści miłorzębów. Miło byłoby tak sobie poleżeć na trawniku.

Oprócz fioletowych czosnków, tego koloru dostarczyły srebrniki Judasza czyli Lunaria biennis, pszonaki Erysimum, tulipany, orliki, bodziszki, bratki w dużej masie. Irysy były w pąkach, róże także.

Ogród ziołowy z zegarem słonecznym Dotarłam do ogrodu ziołowego z zegarem słonecznym w centrum. Kolista rabata pod zegarem została świeżo obsadzona rumiankiem. Zajrzałam w każdy zakamarek, zachwyciłam się kamiennym korytem , nowiuteńką taczką i szeregiem doniczek z wysiewami. Pod siatkami czerwieniły się już sałaty i pokazywał pąki arcydzięgiel.

Przysiadłam na czarnej ławce, popatrzyłam na wzór otoczony bukszpanem i poszłam dalej. Kwitł szczypiorek i Crambe, albo inna roślina kapustna. Minęłam tablicę z napisem "Gravel Garden". Tam zuważyłam kwitnące Paeonia veitchii, dzikie białe róże (a jednak jakieś kwitły), różowe bodziszki, różowe pszonaki. Minęłam wąski, ale niezbyt efektowny o tej porze strumyk.

Na rabatach spacerowały ozdobne kurki, a w oddali zauważyłam egzotyczne flamingi. To coś nierzeczywistego: angielski ogród i flamingi. Nie widziałam nigdzie nic takiego. Podejrzewam, że to w celu stworzenia dodatkowej atrakcji dla rodziców z dziećmi. Na brzegu strumyczka zauważyłam całkiem efektowne, pełne orliki, bardzo ładne. Dalej żółte kosaćce, niebieskie i białe orliki w chmurach włoskiego kopru.

Spodobało mi się subtelne zestawienie czosnków i jaśniejszej o kilka tonów różowej Persicaria bistorta 'Superba'. W tle jasnozielony klon palmowy Rabaty były docięte prościutko, jak przy linijce. Trafiłam stąd nad kolejny, spływający kaskadowo strumyk. Obok niego wspomniana skarpa. Rzeczywiście ładna. Spodobało mi się subtelne zestawienie czosnków i jaśniejszej o kilka tonów różowej Persicaria bistorta 'Superba'. W tle jasnozielony klon palmowy. Obok kwitł także fioletowy, stary różanecznik.

Część zacieniona obsadzona została czerwonymi pierwiosnkami i soczyście zielonymi paprociami, pachniały jeszcze żółte azalie. Corydalis przeplatał się z kuklikami. Ta część ogrodu wydała mi się najbardziej kolorowa.

Będąc po drugiej stronie jeziora spojrzałam na dom i wylegujących się na trawnikach ludzi, czas sobie spokojnie płynął, nikt się nie spieszył oprócz mnie.

Wróciłam pooglądać suche murki z kamienia, gdzie obok rozstawiono ławki, aby spokojnie podziwiać widoki na jezioro i spacerujące ptaki. Na murkach kwitły m.in. różnokolorowe posłonki, żagwiny i niskie wilczomlecze.

 Suche murki z kamienia, gdzie obok rozstawiono ławki Dom zachwycał rozpoczynającą obfite kwitnienie wisterią. W donicach na tarasie posadzono różne ciekawe pelargonie np. odmiana 'Clorinda' czy 'Lady Plymouth'. Szybciutki obchód tarasu i znów kolejny napis: "Woodland Walk", czyli wróciłam do cienia. Spoglądałam przez drewnianą bramę na daleki horyzont, zachwyciłam się kolejną fontanną i znowu byłam na tarasie. Spomiędzy płyt wyłaziły nieśmiało fioletowe macierzanki, na rabatach kwitły czarne tulipany i bordowa pelargonia 'Voodoo' oraz czarna 'Springfield Black'.

Najpiękniejszy okaz pelargonii, który tutaj zobaczyłam to 'Millfield Rose'. Wyglądał niczym miniaturowy bukiecik bladoróżowych różyczek.

Mój czas się kończył, musiałam jeszcze z bliska popatrzeć na flamingi i koniecznie odwiedzić sklep z roślinami. Wyszłam z upatrzonymi wcześniej zakupami. Przechodząc przez ulicę zerknęłam na stylowe, słodkie, angielskie domki i udałam się na popołudniowy odpoczynek na trawie, gdzie czekał na nas schłodzony szampan i truskawki. Będziemy je długo i miło wspominać. Coton Manor Garden także.

Fot. Danuta Młoźniak - Gardenarium

Słowa kluczowe: ogrody angielskie
6 komentarzy:
Gabriela Jędrys 15:46, 14 sty 2013

Mimo wielu obejrzanych przeze mnie europejskich ogrodów, ten ciągle najbardziej mi się podoba, bo ja bym tam mogła po prostu mieszkać i mieć ten dom i ogród dla siebie, czułam się tam naprawdę fantastycznie. Jedni wolą Wollerton Old Hall, a inni Coton Manor, ot co:). Ten ogród jest taki swobodny, swojski. Tylko jedno bym zmieniła - u mnie w Starym Ogrodzie Różanym naprawdę rosłyby róże, to wymarzone dla nich miejsce, ciekawe dlaczego z nich zrezygnowano. Jest jednak duża różnica w roślinności pomiędzy drugą połową maja w 2011 i w 2012 roku, widać że ubiegłoroczna zima w Anglii też dała popalić. Fajnie się patrzy na zdjęcia zrobione cudzym okiem, jestem wdzięczna za artykuł.

SAXON 18:08, 14 sty 2013

Tego kolorowego ptaka ze zdjęcia "Kaczka zwana "shelduck" można spotkać i u nas to Ohar (Tadorna tadorna)

Justyna 22:05, 15 sty 2013

Utkwiło mi zdjęcie - pionowe źródełko - piękne, z patyną, stare, totalne, wypełnione, mech, języcznik, klimat, spokój.

Gabriela Jędrys 21:18, 04 lut 2013

Właśnie skończył się na kanale Domo+ odcinek Gardeners' World a w nim kwietniowa realacja z tego ogrodu. Znowu tam byłam, ach. Jutro powtórka o 12.45. Polecam.

Danuta Młoźniak 22:49, 04 lut 2013

Ja też oglądałam i polecam.

Pszczelarnia 13:23, 29 cze 2017

A tegoroczne majowe jubileuszowe wydanie The english Garden zawiera publikacje o obydwu tych ogrodach: Wollerton Old Hall i Coton Manor - są jednymi z ulubionych w Anglii. Na równi.