Posiadanie szklarni w ogrodzie to wielka zaleta. Myślimy sobie, że to rozwiąże nasze kłopoty z wiosennymi wysiewami lub z zimowaniem roślin? Jednak mylimy się.

Owszem, w łagodne zimy nawet bez ogrzewania przetrzymamy oleandry, kordyliny, tęgosze i inne, podobne rośliny, które znoszą okresowe spadki temperatury nawet kilka stopni poniżej zera. Jednak do przechowywania dalii, pelargonii, fuksji oraz datur nieogrzewane szklarnie nie nadają się, bo nawet jednodniowy mróz może zniweczyć nasze plany.

Tej zimy ustawiłam kolekcję pelargonii i fuksji, wiele agapantów, wszystkie sukulenty w szklarni. Ustawiłam ogrzewanie podłogowe na minimum. Nie było poniżej zera ani jednego dnia. Jednak wystąpiło kilka innych, trudnych problemów.

Związane były z tym, że w środku szklarnia została ocieplona folią bąbelkową, aby stworzyć pustą przestrzeń. Sytuacja ta oczywiście spowodowała mniejsze zużycie prądu, jednak naraziła rośliny na wiele kłopotów.

Temat ogrodowych błędów był już poruszany wiele razy, ale jak wiemy, trudne sytuacje się co roku powtarzają, niedoświadczonych ogrodników przybywa, nie zaszkodzi więc, jeśli będziemy mieli się na baczności przy zakładaniu nowych rabat, czy przy przeróbkach starych miejsc i nie popełnimy ich zbyt wielu. Kluczem do sukcesu jest cierpliwość. Dobry ogrodnik musi nauczyć się cierpliwości. Niecierpliwym ogród nie sprzyja.

Ja sama w przeciągu tych dziesięcioleci, kiedy to zajmuję się ogrodami, ciągle się uczę czegoś nowego i staram się pilnować. Nie zawsze mi to wychodzi. A to kupię za dużo, a to znowu kupię, a nie mam gdzie posadzić, a to znowu innym razem, nie kupiłam tego co potrzeba. Ale staram się pracować nad swoim niesfornym charakterem.

Zakładanie ogrodu przy dużej powierzchni narzuca nam wielkie koszty, jeśli musimy wszystko kupić. My właśnie borykamy się z takim problemem. Zakładamy ogród na 3 hektarach, więc każdy sposób darmowego pozyskania roślin jest wielkim dobrodziejstwem. Ilość roślin jest ogromna, liczy się je w tysiącach. Warto zaoszczędzić, jeśli w ogrodzie jest miejsce i już coś rośnie. Ale także warto posadzić tzw. matecznik.

Kiedyś, gdy odwiedziliśmy Waterperry Gardens w Anglii, zauroczył nas ich matecznik. Tam sadzi się byliny w specjalnych kwaterach po kilka, kilkanaście sztuk jednego gatunku, czy odmiany i każdego roku rośliny z rozmnażania przeznacza do nowych nasadzeń, lub do sprzedaży.

Ogród przy domu to prywatna strefa dla naszej rodziny i warto tak ją zaprojektować, aby nikt obcy nie zaglądał w nasze zwyczaje i życie. Warto stworzyć zieloną oazę, bo cóż może być przyjemniejszego, niż odpoczynek w zacisznym miejscu z filiżanką kawy i oddawanie się refleksji, nasłuchując przy okazji delikatnego szmeru liści czy plusku wody? Przyjęcie gości także będzie wielką przyjemnością.

Świeże powietrze pachnące kwiatami i ziołami może wszak zdziałać cuda! Co nam może przeszkadzać? Jedynie natrętne owady, ale przed nimi można się osłonić moskitierami lub sadzeniem roślin odstraszających komary np. lawenda.

Co jest nam potrzebne do stworzenia prywatności?

Jeśli kochasz ogrodnictwo i pracę w ogrodzie, a nie masz ogrodu...jest na ten problem rozwiązanie - ogrodnictwo pojemnikowe czyli kompozycje w donicach. Możesz tak samo realizować swoją "zieloną" pasję, choćby była tylko w tak zawężonym zakresie. Zawsze uważałam, że ogród można mieć nawet w jednej donicy, na balkonie czy tarasie. Ważna jest pasja, "zielone ręce" i zaangażowanie w pielęgnację. Poczujesz blisko siebie naturę i sukces dekoracyjny masz zapewniony.

Masz najlepsze możliwości, gdy ogród jest w zanadrzu. Wtedy ogrodnictwo kontenerowe może osiągnąć niesamowite rozmiary. Poza tym, rośliny, które przerosły donice, są już za duże możesz przesadzić do ogrodu, a tym samym uratować i dać im nowe życie.

Ściółkowanie (mulczowanie) gleby jest najlepszym sposobem na ograniczenie lub całkowitą likwidację chwastów. Zmniejszy znacznie czas, jaki musi poświęcić ogrodnik na pielęgnację, głównie na pielenie, które jest bardzo uciążliwe i pochłaniające czas.

Ściółka (mulcz) korzystanie wpływa na zdrowie ogrodu. Rośliny są bardziej odporne na suszę i bardziej żywotne. Ma same zalety. Ale też satysfakcja ogrodnika jest ważna, jeśli ściółkę uda się pozyskać bez znaczących kosztów.

Oczywiście, najłatwiej jest kupić korę, ale o ile bardziej cieszy, gdy mamy coś za darmo. Uznaję jedynie naturalne metody ściółkowania, bowiem nie akceptuję włókniny ani maty szkółkarskiej. Popieram organiczne materiały ściółkujące, które ulegając procesowi rozkładu, wzbogacają glebę w próchnicę, czym dobro czynią dla roślin.

Zawitaliśmy w lipcu do przepięknego miejsca pomiędzy hrabstwami Herefordshire i Walią, gdzie naszym celem był otwarty ogród Rhodds Farm. Obecni właściciele nabyli go w 2004 roku, przejmując we władanie wiktoriański dom, przekształcając dużą stodołę i inne obiekty w budynki mieszkalne, co w Anglii jest rzeczą oczywistą. Nieraz oglądam popularny program "Ucieczka na wieś", gdzie stodoły, obory, suszarnie chmielu i inne zabudowania gospodarskie, z powodzeniem służą potem jako wygodne domy. Jakże one są niektóre piękne!

I tak jest w tym przypadku. W czasach wiktoriańskich była tutaj oprócz domu stodoła, mleczarnia i spichlerz, które poddane rozbudowie i rewitalizacji, przekształciły się w urocze miejsce. Ogrodu tutaj nie było. Jego tworzenie rozpoczęto w 2005 roku i trwa cały czas. Jego powierzchnia to 2 akry (1 akr = 4046,8564224 m. kw.) plus 13 akrów lasu. Nie było łatwo, ponieważ brakowało warstwy glebowej (podejrzewano, że została ona zdjęta i sprzedana przez poprzedniego właściciela).

Rozpoczęła się nostalgiczna jesień, dni są coraz krótsze, słońce znikające za horyzontem bajecznie podświetla sylwetki wysokich traw powiewających na naszej długiej, bylinowej rabacie. Obserwowanie ruchu i koloru daje nam wiele przyjemności.

Trawy wesoło "tańczą i wirują" na wietrze, inne delikatnie falują, a jeszcze inne (te mniejsze) tylko lekko się poruszają. Drgają wręcz. Dodają ogrodowi wspaniały element ruchu. Ogród żyje, nie jest nieruchomy. Ponadto czasem słychać szmer i szelest. To jedne z nielicznych roślin, które do nas "mówią".

Także "sylwetki" różnych gatunków traw wydają się zdecydowanie różnić od siebie. Jedne tryskają z ziemi niczym fontanny (miskanty, molinie, rozplenice), inne prosto strzelają do góry (trzcinnik), zaś kolejne "rozłażą" się bez opamiętania (imperata). Inne, jak ostnica czy miłka, stanowią delikatną "mgłę" - idealne tło dla roślin kwitnących.

Jaśmin nagokwiatowy (Jasminum nudiflorum) w klimacie nieco cieplejszym niż w Polsce, jest średnio wysokim pnączem, bardzo popularnym, gdyż kwitnie nietypowo, nawet w styczniu/lutym. U nas nie zdarzyło mi się go nigdzie zobaczyć w żadnym ogrodzie, więc jestem ciekawa, czy u nas ktoś go uprawia lub uprawiał ?

Zamiast liści, zimą pokazuje jasne, wesołe, żółte kwiaty, w kształcie gwiazdek, które obłędnie i mocno pachną. Pochodzi z Chin (rośnie tam na ścianach skalnych). Należy do rodziny Oleaceae. Jest spokrewniony m.in. z oliwką, bzem, forsycją. Po przekwitnięciu, wiosną na kanciastych gałązkach pojawiają się potrójne liście. Jest bardzo oryginalny z powodu zapachu oraz nietypowej pory kwitnienia.

Pelargonie bluszczolistne to odrębna grupa pelargonii, wykorzystywanych głównie do dekoracji sezonowych na balkony i do dużych donic. Kwitną właściwie przez cały sezon, od maja, aż do pierwszych przymrozków, których nie wytrzymują mięsiste liście.

Pędy dorastają nawet do metra. Łodygi są dość cienkie, podzielone na węzły. Często pod ciężarem liści mogą się odłamywać.

Liście są grube, woskowate, dość sztywne, przystosowane do zatrzymywania wody w okresach suszy. W większości zielone w różnych odcieniach, ale trafiają się także odmiany o liściach dwubarwnych. Kwiaty pojedyncze, rzadziej pełne lub rozetowe, zebrane w baldachy, występują w różnorodnych kolorach od białej poprzez różową, czerwoną, fioletową aż do mocno bordowej.