Jak niesamowita może być jesień, przekonałam się kilka dni temu. Mróz spłynął na nasz ogród owiany mgłą i namalował cudne krajobrazy, dzięki czemu pokochaliśmy jesień bez opamiętania. W osłoniętym ogrodzie nie tylko bukszpanowym nigdy nie było nam to dane.

W nowym, który jest wystawiony na działanie wiatru, mgły i mrozu - stał się cud natury i z samego rana, zaraz po wschodzie słońca, można było podziwiać magiczne zjawiska.

Pięknie zaprojektowana i wykonana rabata angielska nadaje ton ogrodowi, szczególnie takiemu o dużej powierzchni. Kolory i wysokości się mieszają, roślinność wygląda dynamicznie i przede wszystkim zachwyca o każdej porze roku. Ale chyba latem i jesienią osiąga swoją kulminację. Wtedy nikt nie przejdzie obojętnie.

Pochylamy się nad pojedynczym kwiatem, albo całą chmurą kwiatów, podziwiamy róże i ich zapachy, chłoniemy piękno, ile się tylko da. To bardzo przyjemne odczucie.

Latem rabata jest bardzo kolorowa, liście żywozielone i soczyste, wszystko aż kipi. Natomiast jesień jest nieco przygaszona, w wielu przypadkach beżowo-brązowa i tylko żywe plamy astrów jesiennych kwitnących do samych przymrozków dają efekt mocnego koloru. Uroczo wpasowują się pomiędzy źdźbła traw i dzięki temu całość wygląda wspaniale.

Przeglądając zdjęcia październikowe trafiłam na Holandię rok 2012. Trochę to dawno było, ale ogród, który chcę przedstawić jest interesujący i jak najbardziej na czasie. Ogród integracyjny, przyjazny ludziom i ogrodowej faunie. Warzywa i kwiaty, woda i hotele dla pożytecznych owadów. Poza tym - wykorzystanie płyt z odzysku.

Przedstawiam dzisiaj ogród Growth & Bloom w De Tuinen van Appeltern.

Wiele osób odwiedziło ten atrakcyjny zakątek Holandii w poszukiwaniu inspiracji, zwłaszcza, że ogródków pokazowych w wielu stylach jest tam bardzo wiele. I ciągle się zmieniają.

Ogród żwirowy to prosty sposób na uzyskanie dobrego efektu niewielkim kosztem i własnymi rękami. Praca nie wymaga bowiem zatrudnienia wykwalifikowanego brukarza, bo żwir możemy nasypać sami.

Kamienista warstwa mulczująca zapobiega parowaniu oraz rozwojowi chwastów, choć w pierwszym roku nie da się tego całkowicie wyeliminować.

Ogród jest łatwy z pielęgnacji i efektownie wygląda, gdy odpowiednio dobierzemy rośliny. Będą to byliny, delikatne trawy, w większości rośliny wysiewające się. W ogrodzie żwirowym nie sadzi się "pod sznurek", ani linijkami.

Ważne jest uzyskanie efektu całkowitej przypadkowości. Tak, jak w naturze.

W naszych polskich ogrodowych enklawach, jak przyglądam się od dawna, duże nawierzchnie z płyt, z reguły betonowych lub droższych - kamiennych, przypisane są prawie wyłącznie do ogrodów w stylu nowoczesnym. Do pozostałych uważa się, że pasują płyty łamane, nieregularne.

Spróbuję dziś ustalić, czy ktoś w całkowicie nowoczesnym, minimalistycznym ogrodzie, posiada płyty nieregularne. I jak to się ma do stylu, czy pasuje, czy raczej się "gryzie"? A także na odwrót. Czy w tradycyjnym, nawet wiejskim ogrodzie możemy położyć "na prosto" kwadratowe płyty?

Postanowiłam pokazać bardzo prostą budowlę ogrodową, która ma wielorakie znaczenie- altanę i wiatę w jednym. Może ona służyć za osłonę przed deszczem, ochronić przed słońcem, jest dodatkową powierzchnią czynną w zakresie zieleni miejskiej, a także być może ekskluzywną wiatą na śmietnik. Ale to już byłoby "przestępstwo", bowiem widzę dla niej o wiele ważniejszą rolę.

Altana w budowie jest bardzo prosta, wszystkie szczegóły konstrukcyjne w zasadzie widać na zdjęciach, więc każdy dobry stolarz taką replikę może wykonać. Cała tajemnica leży w rozmiarach belek. Muszą być grube, okazałe, mocne i z dobrego drewna (najlepiej dębu). Wtedy mają szyk i charakter. Najlepiej, aby kiedyś nieco popękały, wtedy nabiorą potrzebnej patyny.

Echinacea pallida czyli jeżówka blada, to zachwycająca bylina ogrodów preriowych. W naszym ogrodzie rośnie na szerokiej rabacie bylinowej z południową wystawą już drugi rok. Bałam się, że nie przezimuje, bo gleba dobrze trzyma wilgoć, a ta jeżówka lubi bardzo dobrze zdrenowane miejsca, ale udało się i wiosną wznowiła wzrost. Teraz wspaniale kwitnie.

Wg mnie, to najpiękniejsza z jeżówek, niezwykle ujmująca, subtelna, delikatna w wyglądzie. Kołysze się na wietrze i przyciąga niezliczoną ilość motyli i pszczół

Ostrogowiec (Centranthus ruber) to bylina nie do ujarzmienia, bowiem gdy zacznie się na dobre panoszyć w ogrodzie, nie sposób się jej pozbyć. Gdy potrzebujecie zapełnienia dużych połaci ogrodu - idealnie pasuje do tego celu. Jest dość rozłożysta, ma długi okres kwitnienia (od czerwca do września), sama się wysiewa, sztywno się trzyma i nie jest zbyt okazała, dzięki czemu doskonale współgra z innymi roślinami, nie wywyższając się ani nie "dusząc" współtowarzyszy.

Spokojnie wypełnia puste miejsca pomiędzy innymi kwiatami. Co prawda potrafi zanikać (jest to roślina krótko żyjąca), ale głównie po mokrych zimach i wiecznym zamarzaniu i rozmarzaniu gruntu. Ale wtedy jest szansa, że pojawi się w nieoczekiwanych miejscach.

Sadząc lub wysiewając ostrogowce w różnych odstępach czasu lub odmładzając je w inny sposób (sadzonki pędowe), zapobiegam ich zanikaniu.

Jeśli szukacie czegoś wyjątkowego do ogrodu, co zaostrzy jak pieprz potrawę wygląd bylinowej rabaty, polecam gorąco lilię azjatycką 'Landini'. Kupowałam ją z pewną dozą ostrożności, bo jak wiadomo zdjęcia w necie przekłamują i na wielu zakupach można się zawieść. Tutaj odwrotnie! Lilia zachwyciła sztywnością, wysokością i wigorem, a już po pierwszym pokazaniu koloru udowodniła, jaka z niej gwiazda.

W ofertach sklepów internetowych odmiana 'Landini' istnieje w większości jako lilia bordowa. Ja jednak bym ją określiła jako "czekoladowa" lub prawie czarna. O taką mi właśnie chodziło, bo posadziłam ją w okolicy czekoladowych liści Astilbe 'Chocolate Shogun' i bordowego buka 'Atropurpurea'.

Warto uratować tę egzotyczną roślinę spokrewnioną z naszymi naparstnicami. Isoplexis canariensis (syn. Digitalis canariensis), która występuje na Wyspach Kanaryjskich (Teneryfa, Madera), u wybrzeży Maroka, gdzie błyszczy w słońcu morelowymi barwami czarujących kwiatów.

Zdjęcia prezentowane w artykule wykonałam w Anglii, w ogrodzie Wollerton Old Hall w miesiącu maju, gdy akurat kwitła. W naturze jest wiecznie zielonym krzewem, dość masywnym, z twardymi łodygami. Ale nie tylko kwiaty zachwycają.

Liście są podłużne, błyszczące, ciemnozielone, ułożone w rozety i stanowią doskonały kontrast dla żywych, pomarańczowych kwiatów.

Czerwono-pomarańczowe pylniki są chętnie odwiedzane przez pszczoły i małe ptaki. W naturze naparstnica kwitnie długo - od marca do grudnia. Apogeum kwitnienia przypada na lato (lipiec-sierpień).