Pierwszy raz do Wambierzyc pojechałam w 2003 roku. Zakochałam się od pierwszego wejrzenia w tamtejszej przyrodzie i widokach. Co rok wracam, by spędzić tam choć kilka dni. To wystarczy, by naładować się pozytywnie na cały rok.
Wambierzyce, to mała wieś położona w Kotlinie Kłodzkiej u podnóża Gór Stołowych. Centrum wsi, to niewielki plac, otoczony kamieniczkami, z królującą nad nimi olbrzymią barokową katedrą z jednej strony i repliką drogi krzyżowej na górze z drugiej. Przez całą wieś biegnie tylko jedna droga, wzdłuż której płynie strumień. Wszystkie domy, oprócz tych przy rynku, ulokowane są przy drodze. Wydawać by się mogło, że to nic nadzwyczajnego, bo wiele wsi można by opisać w ten sposób. Jest jednak w tym miejscu coś, co wyróżnia je spośród wielu innych.
Samo położenie wsi jest unikalne, ponieważ droga, która bierze swój początek na rynku i biegnie przez całą wieś nagle się urywa, a naszym oczom ukazuje się pionowa ściana lasu, należącego do Parku Narodowego Gór Stołowych. Park otacza całe założenie, a mniej więcej pośrodku jest granica z Czechami, co stwarza poczucie naszego małego, polskiego końca świata.
Domy i podwórza wokół nich wydają się zaniedbane, co może być spowodowane występującym z brzegów na wiosnę owym strumieniem, który swój początek ma na szczycie najwyższej góry parku. Każde zabudowanie jest inne, ale do każdego prowadzi podobny, drewniany lub kamienny pomost. I choć same wydają się być mało efektowne, to uwagę zwraca roślinność wokół nich. Na parapecie każdego okna stoi donica lub skrzynka z przewisającymi, obficie kwitnącymi kwiatami, pelargoniami lub surfiniami. Przy wejściu, często nawet w wejściu rosną olbrzymie kępy niecierpka, malw czy rudbekii nagiej. Często podupadające, drewniane płoty i ogrodzenia podpierają inne rudbekie, dzielżany i najrozmaitsze, wysokie trawy. Kamienne murki porastają kępy soczyście zielonego mchu. W cieniu, tłem dla złotych aksamitek, są olbrzymie liście ciemnozielonych host. W ogrodach użytkowych warzywa i owoce przeplatają się z kwiatami. Niczym nadzwyczajnym jest tu obecność buraków i kapusty na jednej grządce z begoniami i daliami, wielkie owoce dyni otaczają kopry i marchew, w takim samym stopniu co astry, kosmosy i lilie. Wszystko wśród długiej, zielonej trawy rozciągającej się często daleko, poza zabudowania i przechodzącej stopniowo w łąkę. A na łące można znaleźć rosnące całymi łanami i kwitnące jesienią zimowity oraz dziewięćsiły bezłodygowe, które są częstym motywem w różnych dziedzinach sztuki góralskiej.
Dodając do tego wszystkie wzniesienia, nierówności terenu, gdzie nagle z wyrwanego przez prąd wody zagłębienia wyłaniają się stare, kamienne, porośnięte mchem schody, jawi się nam magiczny krajobraz. Wśród zwykłych drewnianych domów nagle widzimy ten jeden, na wysokiej górze, pomalowany dodatkowo, jakby przeniesiony z książeczki z bajkami dla dzieci. W ogrodzie innego z domów, można podziwiać kolekcję małych, pieczołowicie wykonanych miniaturek domków i młynów góralskich, wszystko wśród krasnali ogrodowych i łabędzi wykonanych z pomalowanych na biało opon samochodowych. Dla jednych kicz, dla innych jedna z licznych ciekawostek tego miejsca.
Kapliczki, krzyże i święte figury mają przypominać o religijności mieszkańców lub niezwykłych wydarzeniach jakie miały miejsce dawniej, Z każdego miejsca we wsi, rozciąga się widok na potężny masyw górski, budzący respekt, piękny i dający poczucie enklawy.
I tak po jedynej wambierzyckiej drodze można spacerować wiele razy, za każdym razem odkrywając coś nowego.
Byłem, widziałem-moje klimaty;)
ODWIEDZAM jak jestem w LĄDKU ZDRÓJ!----
BYŁAM ROK TEMU JEST NAPRAWDĘ PIĘKNIE I CZYSTO..