Nowy ogród warzywny w Sissinghurst został stworzony całkiem niedawno, bo w marcu 2008 roku, a pierwsze rośliny posadzono w maju 2008 roku. Obecnie jest on w pełni wydajny. Dostawy świeżych warzyw i owoców odbywają się sukcesywnie do licencjonowanych restauracji, a także są dostarczane do sklepu.

Na taki znakomity pomysł wpadł pisarz, Adam Nicolson, wnuk Vity Sackville-West i Sir Harolda Nicolsona, obecnie mieszkający w Sissinghurst, siedzibie swoich przodków i spisujący historię tego zamku. Postanowił ożywić niewykorzystane pole i produkować żywność dla potrzeb osób zwiedzających.

Pomysł ten przeleżał w jego głowie 5 lat, zanim doczekał się realizacji. Okazał się strzałem w dziesiątkę. Przyniósł mu jednocześnie wiele radości z faktu wykorzystania tej pięknej ziemi. Co roku 115 tysięcy ludzi dzięki ogrodowi użytkowemu może zjeść w Sissinghurst obiad. To imponujący wynik.

W tym roku miałam szczęście odwiedzić jeden ze swoich ulubionych ogrodów angielskich, Sissinghurst Castle Garden, po raz czwarty. Dwa razy byłam w maju w ciągu dwóch lat, trzeci i czwarty w czerwcu i wrześniu tego roku. Ten ogród nigdy mi się nie znudzi.

Wrzesień w tym ogrodzie mnie nie zawiódł. White Garden był bardziej biały niż w maju i czerwcu, a róż do podziwiania nie zabrakło także w pozostałych częściach ogrodu. Kwitły też całkiem inne rośliny, pokazały się skupiska zimowitów w sadzie i jesienne byliny o ciepłych barwach w Cottage Garden.

W moim ogrodzie uprawiam sporo tzw. roślin tarasowych, pochodzących z rejonów o cieplejszym klimacie. Przez wiele lat swojej ogrodniczej praktyki wypróbowałam chyba już prawie wszystkie możliwe gatunki.

Niektóre się sprawdziły, a niektóre nie. Rosły sobie w donicach, poustawiane w różnych miejscach i tworzyły ładną i trwałą dekorację.

Niektóre rośliny np. Cordyline australis wytrzymują u mnie nawet do Bożego Narodzenia. Pamiętam lata, kiedy stały jeszcze po pierwszych śniegach, przysypane puszystą kołderką. Otrzepałam je potem ze śniegu i wniosłam do garażu, bowiem zimy w naszych warunkach na pewno by nie przetrwały.

Pierwszy raz do Wambierzyc pojechałam w 2003 roku. Zakochałam się od pierwszego wejrzenia w tamtejszej przyrodzie i widokach. Co rok wracam, by spędzić tam choć kilka dni. To wystarczy, by naładować się pozytywnie na cały rok.

Wambierzyce, to mała wieś położona w Kotlinie Kłodzkiej u podnóża Gór Stołowych. Centrum wsi, to niewielki plac, otoczony kamieniczkami, z królującą nad nimi olbrzymią barokową katedrą z jednej strony i repliką drogi krzyżowej na górze z drugiej. Przez całą wieś biegnie tylko jedna droga, wzdłuż której płynie strumień. Wszystkie domy, oprócz tych przy rynku, ulokowane są przy drodze. Wydawać by się mogło, że to nic nadzwyczajnego, bo wiele wsi można by opisać w ten sposób. Jest jednak w tym miejscu coś, co wyróżnia je spośród wielu innych.

Piet Oudolf, znany holenderski projektant ogrodów, tworzy przede wszystkim projekty na wielką skalę. On właśnie jest projektantem ogrodów Pamięci Ofiar World Trade Center w Battery Park w Nowym Jorku. Zaprojektował ogrody w wielu miejscach na świecie, m.in. w Chicago, Sztokholmie, Toronto oraz wiele ogrodów w Anglii. Jest autorem kilku książek.

W październiku odwiedziliśmy jego prywatny ogród przy domu z 1850 roku, w Hummelo w Holandii i poznaliśmy jego żonę Anję, która prowadzi szkółkę roślin.

Kochani pasjonaci ogrodów i Ogrodowiska

Przyszedł czas na podsumowanie i ogłoszenie wyników naszego konkursu na historię powstania Waszego ogrodu. Przez cały okres trwania konkursu dodaliście razem 12 wątków swoich ogrodów, z których większość jest bardzo rozbudowana. Zamieszczone zdjęcia i historie świadczą o Waszej wielkiej wrażliwości i dbałości o swoje otoczenie.

Trebah w Kornwalii to niespotykany ogród, a właściwie subtropikalny raj, dziki i magiczny, zaliczany do 80-ciu najpiękniejszych ogrodów na świecie, zaprojektowany przez Charlesa Foxa i Tony'ego Hibberta.

To stromy, 200-tu metrowy wąwóz, prowadzący w dół do prywatnej, zacisznej plaży u ujścia rzeki Helford. Wąwozem płynie strumień, kaskady przeplatają się ze stawami. Gdzieniegdzie rozsiane są polany z subtropikalnymi palmami (Trachycarpus, Phoenix) i paprociami drzewiastymi (Dicksonia antarctica), które mieszają się z leśnymi drzewami i krzewami, stale zmieniającymi kolor i zapach, umieszczonymi pod okapem stuletnich rododendronów i magnolii.

Minęło lato, smutno mi się robi na duszy, bo wiem, że zima blisko, a zimy nie lubię. Pogoda też jakaś taka wilgotna i smutna, dzień coraz krótszy. Gdzie nie spojrzę po sąsiadach, pusto, jednoroczne kwiaty już po przymrozkach, więc widoki na balkonach nieciekawe. Ja swoje kwitnące rośliny już sprzątnęłam, a na ich miejsce ustawiłam jesienne dekoracje.

Mimo, że nastrój i pogoda nie zachęca do pracy, jednak nie poddaję się, bo winna jestem ogrodowi sporo uwagi, aby rośliny mogły bez uszczerbku przetrwać najgorsze, zimowe miesiące. Ale nie tylko rośliny są ważne. Powinniśmy zadbać także o trawnik, staw, rośliny w donicach, no i chodniki też trzeba pozamiatać. Najważniejsze jesienią są ogólne porządki, zacznę jednak od trawnika.

Jesień to czas, gdy dni stają się co raz krótsze, a noce chłodniejsze. Jednak dla wielu właścicieli ogrodów to właśnie jesień jest najpiękniejszą porą roku. Smutek jaki odczuwamy na wspomnienie uciekającego lata, rekompensuje nam widok bogactwa barw kwiatów i traw.

Łagodne jesienne słońce zachęca do korzystania z ostatnich możliwości relaksu czy prac w ogrodzie na świeżym powietrzu. Warto wtedy zadbać o otoczenie wokół, by na każdym kroku przypominać sobie o niezwykłości tej pory roku i nie dać się melancholii, którą potęguje świadomość nadchodzącej zimy.

Ogrody modelowe w Appeltern pokazały nam tyle niesamowitych pomysłów, aż mi zabrakło miejsca w galerii zdjęciowej. Dlatego w kolejnej części chciałabym pokazać przeróżne dekoracje na jesień i zimę, które bez żadnych nakładów finansowych można zebrać we własnym ogrodzie lub lesie i co najważniejsze, samemu udekorować stół ogrodowy lub taras.