Danuta Młoźniak

Portal Ogrodowisko stworzyliśmy wspólnie z Michałem (Ronin). Ja od strony merytorycznej (artykuły i porady), Michał od strony informatycznej. Nasz cel: aby wszędzie było piękniej. Zawodowo robię to, co kocham - sadzę rośliny, projektuję ogrody, upiększam innym otoczenie, dom ubieram w kwiaty i liście, wodę i drzewa. Odpoczywam w swoim ogrodzie. Właściwie to większość swojego życia spędziłam w ogrodach, albo o nich myślałam. Ja po prostu żyję ogrodami ! Moje doświadczenie w zakładaniu i pielęgnacji ogrodów oraz ogrodowe podróże, pozwolą mi podzielić się tym z innymi, którzy tak jak ja - chcą mieć piękniej. Zapraszam na stronę Ogrodowisko i http://www.gardenarium.pl

Wielki Pawilon jest zawsze nieodłączną częścią wystawy Chelsea Flower Show. Można tutaj zobaczyć głównie kolekcje roślin z różnych znanych i mniej znanych szkółek, w tym wiele nowości, które zostały wykorzystane w kompozycjach roślinnych ogrodów pokazowych.

W 2012 roku było sporo roślin egzotycznych, bajecznie kolorowych, kwitnących roślin cebulowych (hiacyntów, lilii, narcyzów i czosnków), dzikich roślin które spotykamy na naturalnych stanowiskach, mnóstwo róż, skrętników, owadożernych oraz topiarów z bukszpanu. Jak widać są one modne i polecane do stosowania w ogrodzie i uprawy w warunkach domowych.

Co roku mam postanowienie, aby przynajmniej jakąś jedna grupę roślin lub jeden temat z Wielkiego Pawilonu sfotografować dokładnie i całościowo. W 2011 roku była to kolekcja lilii, a w 2012 zamiast kwiatów zainteresowały mnie liście. A jeśli liście, to oczywiście hosty. To zadanie mi się udało. W hostach nowości jednak nie zaprezentowano.

W piątej części opowieści o Chelsea Flower Show przedstawiam kolejne wybitne ogrody. Niektóre bardzo kolorowe i bujne, inne bardziej stonowane i eleganckie, ale wszystkie służące relaksowi i pokazujące poszanowanie przyrody.

Niektóre ilustrują nasze relacje z przyjaciółmi, inne pozwalają wypocząć nawet w pracy, bo służą odstresowaniu i napiciu się ziołowej herbaty zerwanej prosto z "krzaka". Takie było zeszłoroczne Chelsea: bujne, efektowne i przyjazne każdemu.

Poczytajcie więc o kolejnych bajkowych ogrodach, pełnych ciekawych kolorów, które chciałoby się mieć.

W nadchodzącym Nowym Roku 2013 życzymy Wam wielu sukcesów w ogrodowych zmaganiach, bo każdy z nas jakieś nowe plany ma, siły młodości oraz wszelkiej pomyślności, samych spokojnych, pogodnych dni.

Aby kwiaty obficie kwitły i pokazały swoją urodę, aby szkodniki i choroby nasze ogrody omijały. Mnóstwa wzniosłych, cudownych chwil podczas pracy w ogrodzie i nie tylko.

Życzymy Wam, aby w tym porywie działań znalazła się też czasem chwila wytchnienia, odpoczynku, zadumy nad tym co tworzymy, zachwytu nad przyrodą. Życzymy Wam także szczęścia rodzinnego i sukcesów zawodowych.

W następnym odcinku relacji z zeszłorocznej wystawy Chelsea Flower Show przedstawię kolejne małe, imponujące, cztery ogrody pokazowe, które wizualnie radykalnie się między sobą różnią. Większość odwiedzających z przyjemnością je oglądała, aby dowiedzieć się, co nowego pokazano w "ogrodowej modzie".

Chociaż te cztery ogrody były zasadniczo różne, to jak w poprzednich odcinkach wspomniałam, miały część wspólną: zostały zdominowane przez skupiska roślin zielnych przypominających naturalną, angielską wieś. Chociaż normalnie w ogrodzie taki doskonały stan, jaki zaprezentowano na wystawie, ciężko byłoby utrzymać, to jednak warto pokazać to zwiedzającym.

Po raz pierwszy zaprezentowano ogród piętrowy, po raz pierwszy wykorzystano campingową przyczepę i po raz pierwszy pozwolono osobom niepełnosprawnym wziąć bezpośredni udział w tworzeniu ogrodu na Chelsea. Nie po raz pierwszy królował rustykalny styl i nostalgia w kolorystyce nasadzeń. Chelsea Flower Show 2012 była w harmonii z naturą.

Zbliżają się Święta Bożego Narodzenia.

Dzięki wyjątkowym, świątecznym dekoracjom ogród i dom nabiera należytego blasku. No i oczywiście w tym wszystkim jesteśmy my, ogrodnicy.

Ogrody już śpią otulone chochołami i kopczykami i chociaż i nam zimowa chandra się czasem udziela, nie poddawajmy się i rozpocznijmy nowy sezon ogrodowy z nowymi postanowieniami. Zmieńmy coś w swoim ogrodzie, teraz właśnie będzie czas na przemyślenia i planowanie.

Może zbudujemy taras do letniego przyjmowania gości, a może wzniesiemy altankę, aby z dala od domu poleniuchować ? A może dosadzimy ulubione drzewo czy kwiaty?

Szkółka Ashwood Nurseries to miejsce, które zwiedziliśmy dodatkowo poza naszym planem zwiedzania, ponieważ przejeżdżaliśmy obok, a wcześniej dowiedzieliśmy się, że jest tam m.in. kolekcja hortensji i ciemierników. Ponieważ fanów tych roślin jest wielu, a czasu starczyło - stąd jesteśmy.

Ashwood to tradycyjna szkółka z małym, prywatnym ogrodem pokazowym i bardzo ładnym centrum ogrodniczym. Produkuje się tutaj większą część roślin będących w punkcie sprzedaży. To imponujący wybór drzew i krzewów, róż, pnączy, bylin, roślin skalnych, wrzosów. Ale Ashwood najbardziej słynie w świecie ze specjalistycznych upraw, które przyciągają ogrodników z całego świata.

Kolejna część relacji z Chelsea Flower Show 2012 przedstawia cztery ogrody, w tym trzy złote medale. Pierwsze trzy ogrody mają jedną cechę wspólną: nostalgiczno - romantyczny charakter, spokój i harmonię z naturą, poprzez wykorzystanie dzikich roślin i takie ich posadzenie i połączenie, aby widz myślał, że znajduje się na łące lub brzegu lasu.

Czwarty ogród ma dużo głębszą wymowę. Stworzony przez koreańskiego artystę, ale nie ogrodnika, ani architekta krajobrazu, zdobył złoty medal dzięki poważnej idei przedstawienia tragedii wojny koreańskiej w latach 1950-1953 oraz sił przyrody, która potrafi odrodzić się ze zgliszczy.

Kontynuując temat uroczych detali w angielskich ogrodach należy również wspomnieć o małych szklarenkach i kloszach, które także tworzą charakterystyczny styl tradycyjnego ogrodu z dawnych epok. Te klosze cieszą się dużą popularnością i podobnie jak terakotowe dzwony, są bardzo poszukiwane i ustawiane w ogrodach nie tylko jako ozdoby.

Są również wysoce funkcjonalne, bo wiosną zapewniają młodym roślinom ochronę przed przymrozkami i chłodnymi podmuchami wiatru. Jestem ich wierną fanką i także posiadam kilka sztuk. Nie są to klosze oryginalne, a jedynie ich wierne repliki. Tegorocznej wiosny przykryłam nimi krokusy i dzięki temu zakwitły dużo wcześniej.

Wollerton Old Hall Garden jest tym ogrodem, w którym mogłabym zamieszkać. Kiedykolwiek o nim pomyślę, albo rozmawiam, uśmiech pojawia się natychmiast. Ogród zrobił na mnie niezapomniane wrażenie kiedy go po pierwszy raz zobaczyłam i trwa to do dziś.

Najchętniej przeniosłabym jego cząstkę do siebie, lecz z powodu powierzchni - nie dam rady. Ale dumna jestem, że w pewien sposób niektóre fragmenty mojego osobistego zakątka, są nieco podobne, chociażby poprzez użycie takiej ilości powtarzalnych elementów, jakimi są bukszpanowe kule. No i zamiłowanie do zakątków z ławkami.

Co mnie w nim tak urzekło? Otóż przede wszystkim jego podział. Taki plan ogrodu wydaje się bardzo ciekawy, różne ogrodowe pokoje pokazują na każdym kroku jakąś niespodziankę, kolejny widok, kolejną kompozycję, wyeksponowane cudne drzewo, ciekawe, niespotykane rośliny, wgłębniki i zakątki, często z ławkami, altanami lub wodą.

Widziałam je w wielu ogrodach Anglii, ale nigdzie w Polsce. Ale teraz mam je w swoim ogrodzie. Mowa tu o tzw. Rhubarb Forcers czyli wysokich, terakotowych, wypalanych z gliny dzwonach (kloszach), w kształcie odwróconej doniczki, z pokrywką u góry.

Służą w niektórych ogrodach jako ozdoba, gdzie pozostawiane są na zewnątrz przez cały rok, ale bardziej jednak są ciągle czynnie wykorzystywane jako swego rodzaju cieplarnie do przykrywania młodego rabarbaru, który poprzez brak światła wypuszcza delikatne, różowe, mniej kwaśne, jadalne ogonki liściowe. Podobno nie wymaga ściągania z nich skórki, która normalnie jest łykowata i niejadalna. Kloszy używa się także do bielenia modraka (Crambe maritima), którego młode liście gotuje się jak szparagi i do spowolnienia wzrostu sałaty.