Hatfield House odwiedziliśmy jako pierwszy następnego dnia po majowej wizycie na wystawie Chelsea Flower Show. Z przejęciem przekraczaliśmy jego bramę, bo wyjątkowe mieliśmy towarzystwo - ogrodników z Ogrodowiska.
Trema, czy się spodoba no i wypieki na twarzy, bo po wejściu na dziedziniec, gdzie znajdowały się sklepy, od razu zobaczyliśmy przepięknie poprowadzone, obsypane masowo kwieciem glicynie, kandelabrowe, płaskie grusze, cudowne stare konewki i piękne bukszpanowe kule w czarnych, żeliwnych donicach.
Zanim weszliśmy do właściwego ogrodu, już z wielkim zainteresowaniem poszperaliśmy w ogrodowych sklepikach, wypatrując atrakcyjnych zdobyczy. A trzeba przyznać, że ten dziedziniec prezentował się wyjątkowo okazale.