Ogród RHS w Wisley to taki ogród, gdzie pora roku nie ma znaczenia. Można tam bywać co tydzień przez cały rok i zawsze jest coś do podziwiania. Ten ogromny ogród (97 ha), będący pod opieką RHS ma kilka części o zupełnie odrębnym charakterze. Do kilku, mimo że byłam tam już sześć razy, nawet nie dotarłam.

Pamiętam doskonale pierwszą wizytę. Było to 7 lat temu. Oniemiałam na widok okazałych ogrodów skalnych, wśród których wiły się strumienie i szumiały wodospady. Drugi raz pozostał w mej pamięci jako rok tysięcy fioletowych czosnków kwitnących przed szklarnią, posadzonych w niskich, ozdobnych trawach. To był dopiero widok. Za trzecim więcej uwagi poświęciłam klonom palmowym, pierwiosnkom i irysom rosnącym nad brzegami rzeczki.

Bardzo lubię hosty i mam ich w ogrodzie sporo. Szczególnie uwielbiam te o żółtych lub biało obrzeżonych liściach. Wnoszą powiew świeżości i rozjaśniają cieniste zakątki. Niebieskich używam do kontrastowych zestawień.

Co jednak zrobić, kiedy miejsca jest mało, a lista pożądanych odmian rośnie? Jest na to prosty sposób - hosty w donicach, ponieważ te ozdobne byliny doskonale czują się w pojemnikach.

Pamiętam czasy swoich sześciuset donic, w tym co najmniej dwieście host. Rosły wspaniale i dawały masę pięknej, obfitej zieleni i różnorodnych faktur liści, tworząc doskonałe kompozycje z innymi roślinami. Zaletą jest to, że ciągle można je przestawiać, zmieniając ogrodowe dekoracje niczym scenografię w teatrze.

Śnieżny i na dodatek mroźny początek tygodnia nastroił mnie dość smętnie. Jakoś tak zimno było i smutno na zewnątrz. Nadeszła odwilż, a to się wiąże ze spadającym z dachu śniegiem i niszczeniem roślin. I to mnie najbardziej martwi.

Jak więc poprawić sobie nastrój, gdy czekamy z utęsknieniem na wiosnę i co zrobić, żeby ona przyszła? Odpowiedź jest prosta - zaprosić ją do domu w postaci kwitnących wiosennych kwiatów, ciętych lub w doniczkach. Oferta jest niemała, musimy tylko rozpocząć rekonesans, począwszy od pobliskich supermarketów, giełd kwiatowych i miejscowych kwiaciarni.

Iglaki są popularne, bo mogą zapewnić w ogrodzie różnorodność. Aktualnie na świecie i w Polsce także, jest dostępny szeroki wybór gatunków i odmian, można rzec do wyboru do koloru.

Kształty różnorodne, kolory też, więc z dobraniem odpowiednich okazów do naszego ogrodu nie będzie problemu. Zapewnią ładny wygląd przez cały rok. To na pewno cenne roślinne nabytki.

O ich roli, zaletach i kompozycjach w ogrodzie już się rozpisywałam w poprzednich częściach o iglakach, dzisiaj nieco więcej o sadzeniu i pielęgnacji. Jeśli poświęcimy im trochę uwagi na początku i potem w ciągu roku, na pewno będą wyglądały idealnie.

Astilbe to długo kwitnące byliny z rodziny Saxifragaceae, z kwiatostanami podobnymi do pierzastych pióropuszy, w miękkich odcieniach bieli, jasnego i ciemnego różu, fuksji, bordo i lawendy. Ukazują się one w zależności od odmiany od połowy czerwca do września i trzymają sztywno na wysokich łodygach, wyrastających powyżej strefy liści. Na jednej roślinie może ich być kilkadziesiąt. Po przekwitnięciu stają się brązowe.

Liście mają podobne do paproci, pierzaste, głęboko klapowane, ażurowe, umieszczone na długich ogonkach liściowych. U odmian o ciemnych kwiatach ogonki podbiegają czerwienią. Znanych jest około osiemnastu gatunków Astilbe.

To jedne z najłatwiejszych roślin dla początkujących ogrodników. Uatrakcyjnią wilgotne i cieniste zakątki ogrodu lub miejsca pod drzewami.

Spacerując po Great Brington poszliśmy w prawo. Podziwialiśmy urocze ogródki, przepiękne ogrodzenia i murki, romantyczne, ogrodowe dekoracje i kwitnące kosze. Co jakiś czas było coś wyjątkowego, że ukradkiem zaglądaliśmy na czyjąś posesję. Na szczęście gospodarze chyba byli w pracy.

Mijaliśmy kwitnący złotokap, kamiennego krasnala, niezapominajkową łączkę. Ciągle jakieś niespodzianki, jak to na angielskiej wsi.

Storczyki z rodzaju Cymbidium są jednymi z najpiękniejszych i najbardziej wytrzymałych. Spotykałam je w Anglii nawet w ogrodach pod chmurką i kiedyś spróbowałam także uprawy w domu, a potem w ogrodzie. Były one do niedawna tylko klasycznymi kwiatami ciętymi w kwiaciarniach i kiedyś sprzedawano je licząc za jeden kwiat na gałązce.

W naturze storczyki Cymbidium występują w Chinach, Japonii, Australii i Himalajach, gdzie mają wilgotne, ale chłodne lata. Posiadają długie, mieczowate liście wyrastające z pseudobulw. Grube, woskowate kwiaty po kilkanaście sztuk w kłosie spotykamy w różnych kolorach, od kremowego, poprzez różowe, brązowe i zielone, a nawet fioletowe.

Obecnie możemy je bez problemu kupić w doniczkach zarówno jako standardowe kwiaty oraz miniaturki. Najbardziej znane gatunki to Cymbidium erythrostylum, C. tracyanum, C. tigrinum. Hodowcy zaś pracują nad nowymi mieszańcami.

Great Brington i Althorp w hrabstwie Northamptonshire to miejscowości związane z Lady Dianą - księżną Walii.

W Althorp znajduje się dom rodziny Spencerów , a ich dzieje datują się od 1508 roku. Wielu wyznawców teorii spiskowych uważa, że Diana nie jest pochowana na wyspie w rodzinnej posiadłości w Althorp, a w kościele w Great Brington, jak wielu jej krewnych, w tym ojciec - hrabia Spencer, który zmarł w 1992 roku.

Oficjalnie księżna Diana jest pochowana na wyspie pośrodku owalnego jeziora, w posiadłości Althorp. Nieruchomości i dom są otwarte dla publiczności w okresie letnim. Podobno prawdziwe miejsce zatajono, aby ograniczyć masowy napływ turystów w tej wiosce. Nikt jednak nie wie jak było naprawdę.

Nepeta (kocimiętka) to wspaniała bylina o staroświeckim wyglądzie i wielu zastosowaniach. Jej nazwa zwyczajowa związana jest z tym, że bardzo lubią ją koty. Chodzi o zapach liści, który je przyciąga i powoduje, że koty kładą się na kępę i często ją niszczą. Co ciekawe, tak działo się w moim starym ogrodzie, gdzie kocimiętkę mogłam uprawiać tylko w namiocie foliowym, bo gdzie indziej nie dało się.

W nowym ogrodzie rośnie na ulicznej rabacie, gdzie obcych kotów spacerujących codziennie nie brakuje, a jednak ma się dobrze. Przyczyna jest znana. Po prostu związek organiczny nepetalactone, który działa jako atraktant (wabik) na koty, wyizolowano tylko z niektórych gatunków kocimiętki (Nepeta cataria). Moja jest ogrodowym mieszańcem i pewnie tego związku ma w sobie zbyt mało. Poza tym nie wszystkie koty podobnie reagują, a mają to zapisane w genach.

Cudowny ogród Coton Manor Garden został już szczegółowo opisany na Ogrodowisku przez Gabrielę. Poprzedni artykuł znajduje się tutaj.

Trudno jest coś dodać, bo byliśmy w tym samym okresie, jednak być może z powodu opóźnionego sezonu, przynajmniej część roślin będzie się różniła. Opowiem więc swoje wrażenie z tego ogrodu, pomijając jego historię.

Tego dnia był straszny upał, niedawna poprawa pogody po zimnej wiośnie i wyraźnym opóźnieniu wszystkiego, co już w tym czasie powinno kwitnąć. Na początku stara tablica z nazwą ogrodu i oczywiście zdjęcie, żeby nie było wątpliwości, potem placyk, sklepy i kawiarenka.